Sąd Okręgowy w Lublinie odroczył do 26 stycznia rozpoznanie protestu wyborczego złożonego przez posła PiS Jerzego Rębka, który przegrał 44 głosami w II turze wyborów na burmistrza Radzynia Podlaskiego (Lubelskie).
Poseł uważa, że przed II turą bezprawnie dopisano wyborców do list oraz wywierano na nich wpływ. Domaga się stwierdzenia nieważności wyborów.
W poniedziałek sprawa została odroczona, ponieważ kontrkandydat Rębka - burmistrz Radzynia Witold Kowalczyk - został za późno powiadomiony o terminie rozprawy. O odroczenie wnioskował pełnomocnik Kowalczyka, adwokat Andrzej Latoch, który argumentował, że zgodnie z prawem burmistrz powinien być zawiadomiony o terminie pierwszej rozprawy co najmniej tydzień wcześniej, aby mieć czas na zapoznanie się z aktami i przygotowanie do sprawy, a tymczasem zawiadomienie to otrzymał dopiero w piątek.
W II turze wyborów dotychczasowy włodarz Radzynia Podlaskiego Witold Kowalczyk (bezpartyjny) dostał 3560 głosów, a Rębek - 3516.
Rębek uważa, że doszło do naruszenia przepisów ordynacji wyborczej poprzez umieszczenie w spisie wyborców co najmniej 69 osób, które w I turze wyborów nie występowały w spisie wyborców gminy miejskiej Radzyń Podlaski, a figurowały w spisach wyborców innych gmin i tam głosowały. "Nieuprawnione przepisanie przed drugą turą wyborów pewnej liczby wyborców do gminy miejskiej Radzyń Podlaski miało decydujący wpływ na wyniki wyborów burmistrza Radzynia Podlaskiego" - napisał w proteście.
Pod protestem podpisały się oprócz posła cztery inne osoby - dwaj radni (radny powiatowy i radny miejski) oraz dwóch wyborców.
Sąd zdecydował, że wystąpi do władz Radzynia Podlaskiego oraz kilku ościennych gmin o rejestry wyborców, a protestujących zobowiązał, aby po ich analizie wskazali, które konkretnie osoby zostały bezprawnie dopisane.
Rębek wnioskuje również, aby sąd poddał ocenie karty do głosowania uznane za nieważne w II turze wyborów. Poseł dodał, że według jego informacji na około 20 kartach zakreślono obu kandydatów i należy sprawdzić, czy np. nie zostało to zrobione różnymi długopisami.
Ponadto, zdaniem protestujących, podczas wyborów wywierano wpływ na wyborców "poprzez organizowanie w dniu wyborów dowożenia do lokali wyborczych wyborców zamieszkałych w mieszkaniach komunalnych i socjalnych". Rębek mówił PAP, że do protestu dołączone zostały oświadczenia dwóch osób, które to obserwowały. Według ich relacji niektórzy z dowożonych wyborców mówili o tym, że za głosowanie mają otrzymać 50 zł.
Burmistrza Kowalczyka nie było w poniedziałek w sądzie. W grudniu mówił on PAP, że ani on, ani jego sztab nie zrobili niczego niezgodnego z prawem i spokojnie czeka na orzeczenie sądu. Jak dodał, możliwość dopisywania wyborców do list daje ustawa i odbywa się to zgodnie z wolą tych osób po spełnieniu przez nich określonych wymagań.
Poseł Rębek był jednym w sześciu posłów PiS na Lubelszczyźnie, którzy w wyborach samorządowych ubiegali się o stanowiska burmistrzów lub prezydentów miast. Wygrać udało się tylko jednemu - Wojciechowi Żukowskiemu, który został wybrany na burmistrza Tomaszowa Lubelskiego.(PAP)
ren/ la/ bk/