Trzeci dzień trwa w piątek strajk pielęgniarek w szpitalu w Chełmie (Lubelskie). Żądają one większych podwyżek płac niż oferuje im dyrekcja.
Pielęgniarki przychodzą do pracy, ale nie zajmują się chorymi tylko okupują korytarze w budynku dyrekcji. "Przy chorych pozostaje pełna obsada lekarska oraz pielęgniarki oddziałowe. Na tych oddziałach, gdzie jest to konieczne pielęgniarek jest więcej. Pacjenci są dobrze zabezpieczeni" - powiedziała PAP przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w chełmskim szpitalu Joanna Wójcik.
W środę pielęgniarki w chełmskim szpitalu odeszły od łóżek pacjentów na pięć godzin, w czwartek strajk trwał 12 godzin, w piątek także ma trwać cały dzień. W nocy pielęgniarki pełnią dyżury normalnie. Codziennie rozmawiają z dyrekcją na temat podziału pieniędzy na podwyżki.
"Rozmowy dotychczas nie przyniosły żadnych rezultatów. W czwartek włączył się do nich przedstawiciel urzędu marszałkowskiego w Lublinie. Liczymy, że pomoże w osiągnięciu porozumienia, ale będziemy strajkować aż do skutku" - powiedziała Wójcik.
W czerwcu po blisko miesięcznym strajku pracownicy chełmskiego szpitala podpisali z dyrekcją porozumienie zapewniające im podwyżki płac od października. W Lubelskiem strajkowało wtedy kilkanaście placówek służby zdrowia. Chełmski szpital był ostatnim w regionie, w którym zawarto porozumienie kończące protest. Obecnie dyrekcja szpitala dokonuje podziału pieniędzy na podwyżki dla poszczególnych grup pracowników.
Pielęgniarki nie są zadowolone z propozycji podziału pieniędzy. Uważają, że dyrekcja faworyzuje lekarzy. Porozumienie zawarte po strajku w czerwcu gwarantowało wszystkim pracownikom wzrost płac zasadniczych o 30 proc. Dyrekcja nie ma pieniędzy, aby to porozumienie wypełnić. Chełmski szpital jest zadłużony na około 30 mln zł. (PAP)
kop/ pz/