Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lublin: Protest anestezjologów w szpitalu wojewódzkim

0
Podziel się:

Większość anestezjologów z Wojewódzkiego
Szpitala Specjalistycznego w Lublinie wzięła we wtorek urlopy na
żądanie. To drugi dzień ich protestu przeciwko zaległościom w
wypłacaniu pensji. Planowane zabiegi odwołano.

Większość anestezjologów z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie wzięła we wtorek urlopy na żądanie. To drugi dzień ich protestu przeciwko zaległościom w wypłacaniu pensji. Planowane zabiegi odwołano.

Z-ca dyrektora ds. lecznictwa Marek Wójtowicz powiedział PAP, że kilku anestezjologów wzięło urlopy na żądanie, co - jak podkreślił - gwarantuje im kodeks pracy. Pracuje trzech lekarzy dyżurnych anestezjologów i ordynator.

"To potrwa do świąt. Spowodowało zmniejszenie liczby planowanych zabiegów, za co mogę tylko przeprosić pacjentów" - powiedział Wójtowicz. Jak dodał, w okresie świątecznym w każdym szpitalu zabiegów wykonuje się mniej.

Sytuacja finansowa szpitala jest bardzo trudna. Jego łączny dług sięga 90 mln zł. Konto szpitala zostało zablokowane przez komornika. Pracownicy od września nie otrzymują pełnych wynagrodzeń, niewypłacone są m.in. należności za dyżury.

"Sytuacja jest dramatyczna. Niektórzy pracownicy skarżą się, że nie mają pieniędzy nawet na bilety, żeby dojechać do pracy" - powiedziała przewodnicząca zakładowej "Solidarności" w szpitalu Barbara Bogdańska. Według związkowców zaległości szpitala wobec pracowników wynoszą ok. 4 mln zł.

Dyrekcja poinformowała pracowników o trudnej sytuacji finansowej i o planowanych działaniach naprawczych, koniecznych dla uzyskania kredytu, który miałby poprawić sytuację szpitala. Jednym z jego założeń jest obniżenie pensji. "Chcemy wynegocjować ze związkami zawodowymi nowe pobory od roku 2009" - powiedział Wójtowicz.

Plan zakłada m.in. zmniejszenie wynagrodzeń średnio o 22 proc. oraz redukcję zatrudnienia. Bogdańska spodziewa się, że negocjacje z załogą będą bardzo trudne. Jak podkreśliła, sytuacja finansowa szpitala jest tak zła, że może wymuszać zgodę na obniżenie zarobków, ponieważ jeśli plan naprawczy nie zostanie wdrożony, szpitalowi grozi upadłość.

"Jeśli nic się nie zmieni, straty szpitala będą nadal rosły" - zaznaczyła. Jak dodała zadłużenie placówki jest spowodowane także wieloletnim niedofinansowaniem szpitala.

"W tej chwili już wiadomo jak jest źle. Na dodatek kryzys spowodował zaostrzenie warunków udzielenia kredytu ze strony banków i domaganie się należności ze strony wierzycieli szpitala. Mam nadzieję, że szpital da się uratować" - dodała.

Kolejne spotkanie negocjacyjne zaplanowano pod koniec grudnia. W szpitalu pracuje około 1,5 tys. osób.(PAP)

ren/ wkr/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)