Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Lublin: Sąd utrzymał wyrok uniewinniający ws. podwójnego zabójstwa

0
Podziel się:

Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w środę w
mocy wyrok sądu pierwszej instancji uniewinniający 31-letniego
Sławomira P. od zarzutu zabójstwa dwóch kobiet.

Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w środę w mocy wyrok sądu pierwszej instancji uniewinniający 31-letniego Sławomira P. od zarzutu zabójstwa dwóch kobiet.

Sąd oddalił apelację złożoną przez prokuratora i podzielił zdanie lubelskiego Sądu Okręgowego, który uniewinniając mężczyznę uznał, iż nie ma wystarczających dowodów na to, że to właśnie Sławomir P. zabił kobiety, a inne ustalenia sądu wskazują, że nie mógł on popełnić tych zbrodni.

Do zbrodni, która poruszyła mieszkańców Lublina, doszło w styczniu 2006 r. w mieszkaniu w jednym z wieżowców przy ul. Skrzetuskiego. Zmasakrowane zwłoki 42-letniej Danuty B. oraz jej 26-letniej córki Ewy znalazła rodzina ofiar. Sprawca zadał im po kilkanaście ciosów tępym narzędziem, a Danutę B. ugodził także nożem lub szpikulcem. Zabił też psa.

Jak później ustalono, z mieszkania znikły dwie fotografie przedstawiające denatki i klucze. Nie zginęło nic wartościowego, choć mieszkanie było przeszukiwane przez sprawcę bądź sprawców.

Sąd apelacyjny nie podzielił zdania prokuratura, który zarzucił sądowi okręgowemu m.in. to, że odrzucił te dowody, które przemawiały na niekorzyść oskarżonego.

Jak tłumaczył w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Kaczmarek, nie ma jednak żadnych racjonalnych podstaw, aby podważać te zeznania świadków, z których można wnioskować iż Sławomir P. nie mógł być na miejscu przestępstwa w czasie, kiedy zostało ono najprawdopodobniej popełnione.

Sąd wskazał w tym kontekście m.in. na odtworzony godzinowy plan tego, co robił Sławomir P. X planu wynika, że w czasie, kiedy doszło do zbrodni, przebywał w podlubelskim Ciecierzynie. Poza tym nie miał własnego samochodu, a stawiana przez prokuratora teza, że zabrał uszkodzony samochód z warsztatu samochodowego i pojechał nim do Lublina, nie została udowodniona.

Sąd Apelacyjny podzielił też zdanie sądu pierwszej instancji, że przyznanie się do winy przez Sławomira P. nie ma żadnej merytorycznej treści - oskarżony nic nie pamiętał, niczego nie wyjaśnił. "Była to tylko i wyłącznie deklaracja oskarżonego. W swoich wyjaśnieniach podał takie okoliczności, z których nie wynika nic" - powiedział sędzia Kaczmarek.

Sąd Okręgowy w październiku ub. roku uniewinniając Sławomira P. podnosił, że w śledztwie doszło do szeregu zaniedbań, m.in. nie zbadano wątków, które świadczyć mogły o tym, iż zbrodnię popełnił kto inny.

Wskazał m.in. na to, że na dywanie w mieszkaniu ofiar pozostał krwawy ślad stopy o rozmiarze 37-39, prawdopodobnie kobiecej, czego w śledztwie nie wyjaśniono. Ponadto nie znaleziono narzędzi zbrodni, a w mieszkaniu, gdzie doszło do zabójstwa, nie znaleziono żadnych śladów - np. włosów, odcisków palców, DNA, naskórka, śliny - należących do Sławomira P. Niewyjaśnione też zostało, czyj był odcisk palca na albumie ze zdjęciami, który został wyjęty z półki. Nie należał on do Sławomira P.

Według ustaleń sądu okręgowego policjanci po przybyciu na miejsce zbrodni, nie zabezpieczyli mieszkania, pozwolili wejść tam wielu postronnym osobom, które mogły zatrzeć, bądź nanieść jakieś ślady utrudniając postępowanie.

Sąd Okręgowy uznał też, że Sławomir P. nie miał powodu by zabijać kobiety. Według prokuratury motywem miało być podejrzenie, że Ewa B. nakłania jego żonę do rozwodu, którego nie chciał. Jednak żona Sławomira P. zeznała, że nie wiedział on o tym nakłanianiu.

Wyrok Sądu Apelacyjnego jest prawomocny. (PAP)

ren/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)