Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Lublin: Sprawa 11-letniego Sebastiana odroczona

0
Podziel się:

Sąd Rejonowy w Lublinie odroczył we wtorek do 18 października rozpoznanie
sprawy o ograniczenie praw rodzicom 11-letniego Sebastiana z Bystrzycy Nowej (Lubelskie). Chłopiec
tymczasowo jest umieszczony w rodzinie zastępczej.

Sąd Rejonowy w Lublinie odroczył we wtorek do 18 października rozpoznanie sprawy o ograniczenie praw rodzicom 11-letniego Sebastiana z Bystrzycy Nowej (Lubelskie). Chłopiec tymczasowo jest umieszczony w rodzinie zastępczej.

Sebastian w lutym trafił do domu dziecka, po tym jak okazało się, że żyje w bardzo złych warunkach. Jego rodzice są chorzy. W kwietniu sąd zdecydował, że do końca procesu chłopiec ma przebywać w rodzinie zastępczej, którą jest babka dziecka.

Rodzice Sebastiana chcą, aby chłopiec wrócił do domu. Na rozprawie we wtorek, która toczyła się za zamkniętymi drzwiami, nie zapadła ostateczna decyzja. "Sprawa jest odroczona do 18 października, ale jestem dobrej myśli" - powiedział po rozprawie dziennikarzom ojciec Sebastiana.

Jak dodał, widuje się regularnie z synem i dziecko też chce wrócić do rodziców. Zapewnił, że dom został gruntownie wyremontowany - są m.in. nowe podłogi, nowe okna, nowy dach, jest zamontowane centrale ogrzewanie i urządzona łazienka. Remont był możliwy dzięki pomocy udzielonej przez sąsiadów, gminę i księdza. Został przeprowadzony po nagłośnieniu sprawy przez media.

"Sebastianowi nic złego w domu się nie działo, nikt go nie bił, był kochany. Dziecko powinno być z rodzicami" - powiedział ojciec chłopca. Dodał, że rodzina utrzymuje się z jego renty (niecałe 500 zł) oraz z renty dziadka Sebastiana.

Sąd w kwietniu wystąpił o opinię do Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego oraz zażądał aktualnego wywiadu środowiskowego dotyczącego sytuacji chłopca i jego rodziców, w tym ich obecnych warunków mieszkaniowych.

Ojciec Sebastiana powiedział dziennikarzom, że w opinii są stwierdzenia o złym stanie jego zdrowia i pogłębiającej się chorobie, ale - jak podkreślił - od czasu wykonania tej opinii wiele się zmieniło. Mężczyzna cierpi na cukrzycę, porusza się na wózku inwalidzkim po amputacji nogi. Zapewnił dziennikarzy, że poziom cukru w organizmie mu się ustabilizował, a noga się wygoiła. "Trzeba jeszcze dodatkowe badania zrobić, żeby podważyć opinię diagnostyczną" - zaznaczył.

Mężczyzna ma żal, że sprawa trwa tak długo. "Ale ja nic nie mogę zrobić, sąd o tym decyduje" - dodał.

Decyzja sądu o zabraniu chłopca rodzicom zapadła na początku lutego. Sąd uzyskał informacje o złych warunkach bytowych, w jakich żyje Sebastian i jego trudnej sytuacji rodzinnej od kuratora sądowego, szkolnego psychologa i pracowników opieki społecznej. Jak tłumaczył w marcu rzecznik prasowy lubelskiego Sądu Okręgowego Artur Ozimek, sąd musiał zareagować m.in. dlatego, że dziecko dużo chorowało z powodu złych warunków panujących w domu.

Rodzina utrzymywała się z zasiłków, pomagał im też dziadek Sebastiana. Matka chłopca, chora na depresję, nie chciała się leczyć, ani przyjmować lekarstw. Ojciec także zaniedbał leczenie, a sytuacja rodzinna bardzo się pogorszyła, kiedy trafił do szpitala i amputowano mu nogę.

Kierująca ośrodkiem pomocy społecznej w Strzyżewicach Urszula Sawecka mówiła PAP w marcu, że kiedy w grudniu pracownice ośrodka pojechały do tej rodziny, zastały chłopca samego, zamkniętego w nieogrzewanym domu. Dom był zaniedbany, brudny, w niektórych oknach zamiast szyb wstawione były dykty. Dziecko było głodne, lekko ubrane. W styczniu podczas kolejnej wizyty pracowników ośrodka okazało się, że 11-latek jest chory. Wezwano karetkę. Dziecko było w szpitalu przez pięć dni. Wtedy pracownicy ośrodka o sytuacji rodziny powiadomili sąd. (PAP)

ren/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)