Sąd aresztował we wtorek na trzy miesiące litewskiego kierowcę podejrzanego o doprowadzenie do katastrofy drogowej w okolicach Rzepina w Lubuskiem. Kierowany przez niego TIR - laweta zderzył się tam w minioną sobotę z polskim autokarem; dwie osoby zginęły, a kilkanaście zostało rannych - poinformował PAP rzecznik prasowy słubickiej policji Jarosław Chojnacki.
26-letniemu obywatelowi Litwy przedstawiono wcześniej zarzut nieumyślnego doprowadzenie do katastrofy w ruchu lądowym, w której zginęli ludzie. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Policja za pośrednictwem prokuratury zawnioskowała także o areszt.
"Z uwagi na fakt, iż podejrzanym jest obcokrajowiec, jego ewentualny wyjazd z Polski mógł znacznie utrudnić prowadzenie śledztwa w tej sprawie" - wyjaśnił Chojnacki.
Ofiarami śmiertelnymi wypadku są 45-letnia mieszkanka miejscowości Lutomiersk (Łódzkie) oraz 56-letni mieszkaniec Warszawy, jeden z kierowców autobusu - oboje zginęli na miejscu. Najciężej ranna kobieta nadal jest w ciężkim stanie, przebywa w szpitalu we Frankfurcie nad Odrą (Niemcy).
Życiu kilkunastu innych poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo, w szpitalach pozostaje obecnie kilka osób. Pozostałe zostały już wypisane.
Do tragedii doszło w sobotę przed godziną 20 na krajowej "dwójce" w pobliżu Rzepina. Z zeznań świadków wynika, że do wypadku doszło z winy litewskiego kierowcy TIR-a przewożącego samochody osobowe, który wyprzedzał na tzw. trzeciego.
W wyniku tego miało dojść do bocznego zderzenia obu pojazdów. Z TIR-a spadł jeden z przewożonych na nim samochodów osobowych, natomiast autobus wypadł z drogi, przeciął bariery ochronne i runął ze skarpy, przewracając się na bok.
Autokar wiózł podróżnych na wycieczkę do Paryża. Wyruszył z Biłgoraja, a kolejnych pasażerów zabierał w Warszawie, Łodzi i Poznaniu - jechało w nim 46 osób. (PAP)
mmd/ itm/