(dochodzą okoliczności i motyw zabójstwa)
8.5.Zielona Góra (PAP) - Zielonogórscy policjanci zatrzymali pięć osób podejrzanych o zabójstwo 40-letniego mężczyzny, którego ciało znaleziono zakopane w lesie niedaleko Zielonej Góry. Zabójstwo zleciła 46-letnia żona mężczyzny, a dokonał go nieletni syn wraz z trzema kolegami - powiedziała w poniedziałek PAP Małgorzata Kalinowska z biura prasowego Komendanta Miejskiego Policji w Zielonej Górze.
Według zeznań zatrzymanych, 40-letni mężczyzna nadużywał alkoholu, znęcał się nad rodziną.
Do zabójstwa doszło w połowie lutego tego roku, w centrum Zielonej Góry. Sprawcy wywieźli potem ciało do lasu niedaleko Czerwieńska i zawinięte w dywan zakopali.
Zwłoki 40-letniego mieszkańca Zielonej Góry zostały znalezione przypadkowo w piątek przez dwóch mężczyzn, których zainteresował kawałek dywanu wystający z ziemi. Mężczyźni po odnalezieniu zwłok natychmiast powiadomili policję.
"Zielonogórscy policjanci - tłumaczyła PAP Małgorzata Kalinowska - rozpoczęli śledztwo. Do wyjaśnienia sprawy powołano grupę policyjnych specjalistów z Komendy Miejskiej w Zielonej Górze, Komendy Wojewódzkiej w Gorzowie Wielkopolskim i CBŚ. W ciągu kilkunastu godzin od znalezienia zwłok policjanci zatrzymali 5 podejrzanych osób: 46-letnią kobietę i czterech nieletnich w wieku 15-16 lat. Jak się okazało, 46 letnia kobieta była żoną denata, a w zabójstwie brał udział także jej syn i jego 3 kolegów".
Motywem zbrodni była chęć pozbycia się ojca, który nadużywał alkoholu i znęcał się fizycznie i psychicznie nad swoją rodziną.
Sprawcy zaplanowali zbrodnię. "Około dwóch tygodni przed zabójstwem znaleźli miejsce w lesie niedaleko Zielonej Góry, gdzie wykopali głęboki na 1,5 m dół, a także kupili siekierę, która miała posłużyć jako narzędzie zbrodni. Wszyscy czekali tylko na odpowiednią okazję"- mówiła Kalinowska.
Dwa tygodnie później, kiedy ojciec przyszedł do domu pod wpływem alkoholu, zabójcy weszli do jego pokoju, a następnie syn obuchem siekiery zadał ojcu kilka ciosów w głowę. Gdy mężczyzna przestał dawać oznaki życia, zawinięto ciało w dywan i wywieziono do lasu pod miastem.
46-letnia kobieta została przesłuchana i przyznała się do winy, grozi jej kara pozbawienia wolności od 8 lat do dożywocia. Sąd podejmie jeszcze decyzję czy nieletni, którzy w chwili popełnienia zbrodni ukończyli 15 lat, będą odpowiadać jak dorośli czy też jak nieletni. (PAP)
kob/ itm/