Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Macierewicz: prokuratura nie ma dowodu, że brzoza nie została złamana 5 kwietnia

0
Podziel się:

#
dochodzi m.in. ujawniony przez NPW fragment zeznań właściciela działki, na której rosła brzoza
#

# dochodzi m.in. ujawniony przez NPW fragment zeznań właściciela działki, na której rosła brzoza #

25.10. Warszawa (PAP) - Antoni Macierewicz (PiS) uważa, że prokuratura nie ma ekspertyzy dowodzącej, że smoleńska brzoza nie została złamana przed 10 kwietnia 2010 r. "Jeśli ma, niech pokaże" - mówił. W ocenie PiS wiarygodna wydaje się teza, że brzoza mogła zostać złamana 5 kwietnia.

Tezę o tym, że smoleńska brzoza została złamana 5 kwietnia 2010 r. przedstawił na czwartkowym posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. przyczyn katastrofy Chris Cieszewski z Uniwersytetu Georgii.

"Od wczoraj powtarzana jest systematycznie przez media fałszywa informacja, stwierdzająca, iż prokuratura wojskowa dysponuje ekspertyzą wskazującą na to, że słynna pancerna brzoza nie była złamana 5 kwietnia, a także, że dysponuje zeznaniem świadka, w szczególności pana Bodina, właściciela działki, który opisuje, jak ta jego pancerna brzoza została złamana" - powiedział szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego Antoni Macierewicz.

Poseł PiS dodał, że kierowanemu przez niego zespołowi znana jest ekspertyza dotycząca stanu brzozy po 10 kwietnia. "Prokuratura wojskowa opiera się na tych samych zdjęciach kupionych za 300 czy 400 dolarów w firmie SmallGIS. Żadnymi innymi zdjęciami w tej sprawie prokuratura nie dysponuje" - zaznaczył Macierewicz.

Kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej przypomniał w piątek, że prokuratura dysponuje zdjęciami satelitarnymi terenów przyległych do lotniska z 5 i 12 kwietnia. "Biegli stwierdzili różnicę między tymi zdjęciami, którą określili jako skoszone drzewo, co w pełni koresponduje z później zebranym materiałem dowodowym" - powiedział PAP.

W piątek Naczelna Prokuratura Wojskowa ujawniła fragment zeznań złożonych pod przysięgą przez właściciela działki. "Zobaczyłem samolot lecący nisko, który szedł równolegle do ziemi na wysokości mniej niż 10 metrów. Samolot leciał ze wschodu na zachód w stronę lotniska. Przelatując nade mną, tenże samolot włączył dopalanie. Od tego, jak samolot włączył dopalacz, od strumienia powietrza, wydostającego się z turbiny, upadłem obok swojego samochodu. Dokładniej, ułożyło mnie na plecach twarzą do góry. Po czym zobaczyłem, jak ten samolot, według mnie lewym skrzydłem, zahaczył o pień drzewa, brzozy. Według mnie brzoza była o wysokości ok. 15 metrów. Skrzydło samolotu zahaczyło o pień drzewa w przybliżeniu na wysokości około 7-8 metrów. Od uderzenia skrzydłem samolotu pień drzewa przerąbało na dwie części i wierzchnia część drzewa upadła w kierunku wschodnim" - zapisano w protokole z zeznaniem.

"Zeznanie złożone zostało w kwietniu 2010 r. bezpośrednio po katastrofie, przesłuchiwał śledczy rosyjski przy udziale naszego prokuratora wojskowego. Do tego świadka jako pierwsi dotarli polscy prokuratorzy, którzy przebywali wówczas na miejscu katastrofy i został on przesłuchany na żądanie polskich prokuratorów" - powiedział kpt. Maksjan. Dodał, że "co istotne, świadek ten nie był wcześniej przesłuchiwany przez służby rosyjskie, to było jego pierwsze przesłuchanie". Prokurator zaznaczył także, że prokuratura ma również w tej sprawie zeznania drugiego świadka, również mieszkańca Smoleńska.

Już w czwartek NPW poinformowała, że z dwóch opinii - sporządzonych przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS - będących w dyspozycji prokuratury wojskowej nie wynika, aby brzoza w Smoleńsku była ułamana przed 10 kwietnia 2010 r. Ponadto - jak informowano - prokuratura dysponuje zeznaniami świadków obserwujących moment podchodzenia do lądowania samolotu, z których wynika, iż doszło do uderzenia lewym skrzydłem samolotu w brzozę, wskutek czego drzewo przełamało się.

"Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie jest w posiadaniu dwóch ekspertyz teledetekcyjnych sporządzonych przez Służbę Wywiadu Wojskowego oraz firmę SmallGIS" - informował rzecznik NPW ppłk Janusz Wójcik.

W październiku 2012 roku w celu badań laboratoryjnych odcięte zostały przez polskich specjalistów "dwa fragmenty brzozy". Prokuratura informowała, że odcięte fragmenty, po ok. 160 cm, zabezpieczono i znajdują się w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej.

Podczas pobytu polskich prokuratorów i biegłych w Rosji na przełomie lutego i marca tego roku odcięte fragmenty poddano oględzinom wspólnie z rosyjskimi specjalistami. Pobrany i zabezpieczony materiał - w tym dokonane odlewy - wpłynął z Rosji do polskiej prokuratury w czerwcu. Trafił on następnie do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Opinia laboratorium jest w przygotowaniu.

Prokuratura wojskowa informowała także, że brzoza, w którą uderzył samolot, została przełamana na wysokości około 666 cm. W raporcie komisji kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera wysokość przecięcia brzozy określono na 5,1 m. "W raporcie komisji Millera podano wysokość uderzenia w brzozę, które doprowadziło do oderwania końcówki skrzydła, a nie wysokość przełamania drzewa" - tłumaczył 1,5-metrową różnicę uczestniczący w pracach komisji Maciej Lasek.(PAP)

mzk/ mja/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)