Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Maliszewski: pyrrusowe zwycięstwo Tuska; mandat dla Gowina, by pozostał w PO

0
Podziel się:

Specjalista ds. marketingu politycznego Norbert Maliszewski ocenia, że
wyniki bezpośrednich wyborów przewodniczącego w Platformie Obywatelskiej to pyrrusowe zwycięstwo
Donalda Tuska i silny mandat dla Jarosława Gowina, by pozostał w PO.

Specjalista ds. marketingu politycznego Norbert Maliszewski ocenia, że wyniki bezpośrednich wyborów przewodniczącego w Platformie Obywatelskiej to pyrrusowe zwycięstwo Donalda Tuska i silny mandat dla Jarosława Gowina, by pozostał w PO.

Maliszewski z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego powiedział PAP, że po niektórych zapowiedziach, że wynik Gowina będzie jednocyfrowy, 20 proc. głosów to wizerunkowa porażka premiera. Jednocześnie Gowinowi - z silnym mandatem poparcia jako wewnętrznej opozycji - przestało się opłacać wyjście z Platformy.

"Te wybory przegrała Platforma. Chociaż wygrał Donald Tusk, to jest to jakaś porażka wizerunkowa. Dla Gowina to sytuacja korzystna, bo przegrał, ale wygrał wizerunkowo. Dla Grzegorza Schetyny sytuacja jest neutralna - nie jest w centrum krytyki, nie jest zagrożony usunięciem, ale też nie zbudował wizerunkowej pozycji" - powiedział Maliszewski.

"Oceniam ten wynik jako pyrrusowe zwycięstwo Donalda Tuska. Przeciętny Kowalski uznałby, że wygrana 80 do 20 to miażdżąca przewaga Tuska, a w Stanach Zjednoczonych taki wynik byłby uznany za dobry mandat do sprawowania władzy w ugrupowaniu. Jednak ze względu na budowane oczekiwania, że Gowin będzie miał poniżej 10 proc. powstała narracja, że Tusk, choć wygrał - to przegrał wizerunkowo" - powiedział PAP.

Według Maliszewskiego wybory nie spełniły oczekiwań Platformy. "Miało być odbicie w sondażach, zainteresowanie mediów interesującą walką. Zamiast tego są spadki, jest zajmowanie się konfliktami, czyli jakiś ogromny kłopot, zamiast zajmowania się sytuacją gospodarczą, która poprawia się, a więc jest jedyną nadzieją na korzystną zmianę notowań Platformy" - podkreślił.

W ocenie specjalisty ds. marketingu politycznego problemem jest też frekwencja, która miała świadczyć o tym, że Platforma to "jedna pięść". "Z +jednej pięści+ wychodzi figa" - mówił. "Zamiast skoncentrować się na walce z PiS, żeby przezwyciężyć te kłopoty, będą kolejne problemy, bratobójcze wojny w wyborach w regionach" - ocenił.

Zdaniem Maliszewskiego 20 proc. dla Gowina to nie tyle głosy na niego, ile "czerwona kartka" dla Tuska. "Przed wyborami regionalnymi duża część Platformy prawdopodobnie nie chciała dawać silnego mandatu Tuskowi, żeby nie miał on decydującej roli w ustalaniu, kto w danej strukturze będzie szefem" - ocenił.

"Te 20 proc. to preludium przed rozgrywką w wyborach regionalnych w PO. Będzie to bratobójcza walka. Tusk zakładał, że wygra w cuglach i poustawia sobie sytuację w regionach, a nie ma tak silnego mandatu - raz ze względu na niską frekwencję, a dwa - ze względu na wynik Gowina - nieoczekiwanie wysoki, aczkolwiek obiektywnie niski. Sytuacja przed najbardziej istotnymi dla Tuska wyborami w regionach nie jest tak komfortowa dla niego, jakby się wydawało" - podkreślił.

"W związku z tym, że Gowin dostał 20 proc. głosów, nikt go z partii nie wyrzuci, bo byłoby to niedemokratyczne i źle oceniane. Dostał silny mandat, by pozostać. Będzie starał się być stale wyrazistym krytykiem polityki Tuska, promować siebie i wartości konserwatywno-liberalne. Nie będzie starał się wyjść z Platformy, bo mu się to kompletnie nie opłaca - opłaca mu się pozostać i budować swoją pozycję polityczną" - ocenił Maliszewski.

Jego zdaniem Tusk nadal będzie się starał minimalizować znaczenie Gowina przez ignorowanie go, unikanie debat i będzie czekał na pierwsze głosowanie w Sejmie, które pokaże, że działa on wbrew interesom Platformy. "Gdy takie się pojawi, możemy mieć do czynienia z próbą usunięcia Gowina" - podkreślił. Według niego pierwszym sprawdzianem może być ratyfikowanie konwencji ds. przeciwdziałania przemocy wobec kobiet.

W kampanii Gowin grał do zupełnie innej bramki - z założenia tworzył własną partię, ale obecnie jej tworzenie nie ma sensu, bo nie ma jeszcze wyborów - podkreślił. Jeśli pozostanie w Platformie, będzie wewnętrznym krytykiem, który zawsze będzie zwracał uwagę i może czekać, aż zostanie "męczennikiem", czyli zostanie usunięty z PO.

"Gdyby wyszedł, może być podobnie jak z PJN-owcami - podczas odchodzenia z PiS byli interesujący, a potem mieli problemy z przebiciem się z własnymi poglądami, opiniami i pomysłami" - przypomniał Maliszewski.(PAP)

ago/ abr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)