Na trop sfałszowanych recept na corhydron natrafili małopolscy policjanci podczas ustalania osób, które wykupiły ten lek.
"Funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie wszczęli już w tej sprawie postępowanie wyjaśniające" - powiedziała PAP w czwartek Katarzyna Cisło z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Do wykrycia nieprawidłowości doszło podczas ustalania - na prośbę małopolskiego Narodowego Funduszu Zdrowia, w związku z informacjami o wadliwej serii leku - osób, które wykupiły corhydron.
Policjanci dysponowali listą ok. 150 pacjentów. Starali się jak najszybciej do nich dotrzeć. W kilkunastu przypadkach okazało się, że pacjenci, wymienieni na liście NFZ, nigdy corhydrozonu nie stosowali, a tym bardziej nie zwracali się do lekarzy o wystawienie na niego recept.
Funkcjonariusze zaczęli już sprawdzać lekarzy, którzy mieli wystawiać recepty tym pacjentom.
Jak podała w czwartek w lokalnym wydaniu "Gazeta Wyborcza", większość corhydronu w Małopolsce została przepisana na recepty bezpłatne lub z ryczałtem, dzięki któremu lek kosztujący ok. 30 zł kupowany był za 3,2 zł.
W ubiegłym tygodniu resort zdrowia poinformował, że w jednej z partii corhydronu, produkowanego przez jeleniogórską Jelfę, znajduje się inny, silny specyfik stosowany podczas operacji. Lek został wycofany z obrotu, a Główny Inspektorat Farmaceutyczny wstrzymał w Jelfie produkcję.
Prokuratura w Jeleniej Górze prowadzi śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzi przez Jelfę i wprowadzenia do obrotu szkodliwej dla zdrowia substancji corhydron.
Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu u pacjentów, w tym podejrzenia spowodowania zgonu, bada Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Do niej trafią zawiadomienia złożone do organów ścigania w całej Polsce. (PAP)
hp/ bno/ gma/