Ponad 1800 razy interweniowali na stokach narciarskich ratownicy TOPR podczas kończącego się sezonu zimowego na Podhalu - podsumował w piątek ratownik TOPR Adam Marasek. To mniej więcej o 100 interwencji więcej niż w roku ubiegłym.
Większość stacji narciarskich na Podhalu skończyła już swoją zimową działalność. Jeszcze do początku maja będą otwarte stoki położone w Tatrach w rejonie Kasprowego Wierchu oraz, w miarę utrzymania się śniegu, wyciągi w Białce Tatrzańskiej.
"Wypadków zdarzyło się więcej niż ubiegłym roku. Do końca marca ratownicy TOPR interweniowali ponad 1800 razy. W biegłym roku do końca kwietnia ze stoków zwieźliśmy 1711 kontuzjowanych narciarzy i snowboardzistów" - powiedział Marasek.
Całościowe podsumowanie ratownicy przedstawią po przedłużonym majowym weekendzie, jednak już wiadomo, że wypadków na stokach w tym roku było więcej.
"Co roku na naszym terenie przybywa nowych wyciągów, a to przekłada się niestety na liczbę wypadków" - podsumował Marasek.
Do liczby poszkodowanych należy jeszcze doliczyć wypadki na stokach, na których w tym sezonie dyżurowali ratownicy narciarscy. Do tego dochodzą wypadki, do których nie byli wzywani ratownicy, a poszkodowani sami zgłaszali się do szpitali.
Ratownik wylicza, że w mijającym sezonie narciarskim zdarzały się bardzo poważne wypadki wymagające długotrwałego leczenia, do których należy zaliczyć złamania kręgosłupa i miednicy oraz urazy głowy. Zdarzyły się również wypadki śmiertelne na nartach spowodowane nagłymi zachorowaniami, np. zawałem serca.
Ratownicy zauważają, że coraz więcej narciarzy w Tatrach uprawia tzw. narciarstwo tourowe. "To powrót do korzeni narciarstwa. Taki sport jednak niesie za sobą inne zagrożenia, takie jak pobłądzenia albo wyzwalanie lawin śnieżnych" - zauważa Marasek. Ratownik zwraca uwagę, że zdecydowanie coraz więcej miłośników sportów zimowych jeździ w kaskach ochronnych, są to dzieci, jak i dorośli, co ma wpływ na ewentualne skutki wypadków na stokach.
Ratownicy górscy oceniają, że przyczyną wypadków narciarskich najczęściej są niedostateczne umiejętności połączone z brawurą. Nad bezpieczeństwem narciarzy na ponad 400 stokach w całej Polsce oprócz ratowników Tatrzańskiego i Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego czuwali także policjanci oraz ratownicy narciarscy. (PAP)
szb/ itm/