*Członkowie Związku na Rzecz Demokracji na Białorusi protestowali we wtorek przed Ministerstwem Spraw Zagranicznych w Warszawie przeciwko zniesieniu sankcji unijnych wobec Białorusi. *
Po uwolnieniu na Białorusi dwóch ostatnich więźniów politycznych, państwa Unii Europejskiej zaapelowały w poniedziałek do Mińska, by zaplanowane na 28 września wybory były pluralistyczne. W zamian zadeklarowały rozpoczęcie prac nad zniesieniem sankcji unijnych. UE zastrzegła jednak, że wszelkie decyzje dotyczące Białorusi zapadną dopiero "w świetle oceny" białoruskich wyborów.
"Przeprowadzamy akcję protestu przeciwko łagodzeniu stosunków Polski i Zachodu w odniesieniu do reżimu Łukaszenki. Uważamy, że zbyt wcześnie mówić, że Łukaszenko staje się liberalnym demokratą" - powiedział PAP jeden z organizatorów manifestacji Anton Ciależnikau.
"Na Białorusi nadal łamane są prawa człowieka" - zaznaczył. Według niego Łukaszenko oczekuje "że teraz popłyną inwestycje zachodnie oraz kapitał zachodni, co jeszcze pozwoli mu przetrwać" - powiedział.
Kilkunastu uczestników manifestacji przyniosło białoruskie flagi. Skandowano: "Białoruś - tak! Łukaszenko - nie!" Rozstawiono zdjęcia opozycyjnych dziennikarzy i polityków białoruskich, którzy zginęli lub zaginęli w czasie rządów Łukaszenki, a także zdjęcia białoruskich polityków podejrzewanych o organizację i wykonywanie zabójstw.
"Białorusy! Prawnuk rosyjskiego imperium dojrzał. On zaczął kichać na historię. Polacy wspomnijcie 17 września - rosyjski bolszewizm otwiera sobie bramę na Zachód..." - głosił napis na jednym z transparentów.
Ciależnikau zapowiedział, że w Mińsku, Warszawie i innych miastach europejskich 28 września odbędą się manifestacje białoruskiej opozycji i organizacji działających na rzecz demokracji na Białorusi z żądaniami powtórzenia wyborów. Według niego prowadzona obecnie kampania wyborcza świadczy, że wybory na Białorusi "to jest farsa, kolejna farsa z udawaniem wolnych wyborów". (PAP)
kno/ woj/