Warszawska prokuratura wyjaśniająca okoliczności śmierci 64-letniej kobiety, której zwłoki znaleziono w marcu w Lesie Kabackim, analizuje nagrania z monitoringu miejskiego i przesłuchuje osoby, z którymi zmarła mogła kontaktować się przed śmiercią.
Spalone ciało działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów znaleziono 1 marca na leśnej polanie. Śledztwo formalnie dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, ale prokuratura bada kilka możliwych wersji, m.in. samobójstwa i zabójstwa. Na razie nie znaleziono jednak dowodów na udział innych osób w śmierci kobiety.
Prokuratura otrzymała telefoniczną informację z Zakładu Medycyny Sądowej potwierdzającą tożsamość kobiety. Teraz czeka na pisemne potwierdzenie tej informacji. "Wiemy, że jako środka zapalającego użyto oleju napędowego" - powiedział w piątek PAP prok. Paweł Wierzchołowski z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów.
"Zabezpieczamy nagrania z monitoringu miejskiego, a także ze stacji metra w celu ustalenia, w jaki sposób zmarła dotarła do Lasu Kabackiego" - dodał. Śledczy przesłuchują też osoby, z którymi kobieta utrzymywała kontakt przed śmiercią. Prokuratura chce także przejrzeć akta spraw sądowych, w których zmarła występowała jako strona.
Sprawę kilka tygodni temu opisały lokalne media. Podawały, że kobiecie groziła eksmisja, ponieważ była winna kilkadziesiąt tysięcy złotych właścicielowi kamienicy, w której mieszkała. (PAP)
gdyj/ aja/ abr/