Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew wyraził przekonanie, że jego kraj upora się ze skutkami światowego kryzysu gospodarczego. Ostrzegł zarazem, że kryzys może przeciągnąć się na 2010 rok.
Miedwiediew mówił o tym w wywiadzie dla państwowej telewizji Rossija, nadanym w niedzielę wieczorem. Prezydent obiecał, że odtąd będzie regularnie, co kilka tygodni, informował w ten sposób obywateli o sytuacji w kraju.
"Rosja przezwycięży skutki kryzysu. Wszystko wróci do normy. Szkoda jednak szeregu możliwości, które się przed nami otwierały, a które teraz trzeba będzie przełożyć na jutro, albo nawet na pojutrze" - powiedział.
Według Miedwiediewa, prognozy dla rosyjskiej gospodarki nie są optymistyczne i wątpliwe jest, by kryzys zakończył się w tym roku.
"Prognozy nie mogą radować, są bardzo złożone. Nie oznacza to wszelako, że znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia, w niepokojącym położeniu. Powinniśmy jednak orientować się na trudny scenariusz rozwoju" - zauważył.
Prezydent podkreślił, że "podejmowane będą działania, które pomogą przezwyciężyć zjawiska kryzysowe - nie tylko w tym roku, ale prawdopodobnie także w przyszłym".
Miedwiediew zaznaczył, że w ciągu minionych 5-7 latach rządowi udało się zgromadzić rezerwy na wypadek pogorszenia się sytuacji finansowo-gospodarczej.
"Przyjmujemy zmiany do budżetu. Będzie to trudny budżet. Będzie to budżet, w którym pojawi się deficyt. Dzięki środkom zgromadzonym w Funduszu Rezerwowym zdołamy pokryć wszystkie nasze wydatki w tym i przyszłym roku, pokonać najtrudniejszą fazę kryzysu finansowego" - wskazał.
Prezydent z uznaniem mówił o polityce finansowej rządu Władimira Putina. Jego zdaniem, pokazała ona swoją skuteczność.
"Rząd krytykowano. Pytano, po co odkłada tyle pieniędzy w Funduszu Rezerwowym. Mówiono, że należy je wydawać na bieżąco. Ostatnie wydarzenia dowiodły, że decyzje rządu były słuszne" - powiedział.
Miedwiediew bronił też decyzji o stopniowej, a nie jednorazowej dewaluacji rubla. "Ważne jest, że osłabienie rubla nie odbyło się skokowo, a tym bardziej nie w tak barbarzyński sposób, jak w 1998 roku, kiedy to portfele naszych obywateli w jednej chwil +schudły+ o 300 proc. Teraz +osłabienie+ rubla wyniosło 30-35 proc." - podkreślił.
Prezydent zapowiedział, że państwo będzie nadal wspierało nie tylko sektor publiczny, ale także prywatny. Przypomniał, że w prywatnych przedsiębiorstwach pracują miliony obywateli. "Często są to wielkie przedsiębiorstwa. Niekiedy - o znaczeniu systemowym" - zaznaczył.
Krytycy zarzucają rządowi Putina, że wykorzystuje pieniądze podatników do ratowania przed bankructwem zbliżonych do władz oligarchów.
Miedwiediew oświadczył również, że nie będzie przymykał oczu na nieudolność i bałaganiarstwo urzędników państwowych wszystkich szczebli. "Dyscyplina wykonawcza wychodzi dzisiaj na pierwszy plan" - wskazał.
Rząd od kilku tygodni przygotowuje się do korekty budżetu na 2009 rok. Dotychczasowy, uchwalony w październiku, zakłada, że średnia cena ropy naftowej na świecie wyniesie w tym roku 95 dolarów za baryłkę, dzięki czemu gospodarka Rosji wzrośnie o 6,5 proc. PKB.
Putin w ubiegłym miesiącu polecił resortowi finansów przygotowanie nowego projektu, opierającego się na założeniu, że średnia cena ropy na świecie w tym roku wyniesie 41 USD.
Zdaniem wicepremiera i ministra finansów Aleksieja Kudrina, wzrost gospodarczy w Rosji w 2009 roku będzie bliski zeru, wobec 6 proc. PKB w 2008 roku i 8,1 proc. - w 2007. Prognozy ekonomistów są bardziej pesymistyczne. Według niektórych gospodarka Rosji w tym roku może skurczyć się nawet o 2-3 proc.
Kudrin przewiduje, że deficyt budżetowy wyniesie ok. 8 proc. PKB. Z kolei według doradcy prezydenta ds. gospodarczych Arkadija Dworkowicza deficyt może dojść nawet do 10 proc. PKB.
Rząd dysponuje funduszami rezerwowymi w łącznej wysokości 7,317 bln rubli (206 mld USD). Rezerwy walutowe kraju, których dysponentem jest Centralny Bank Rosji, wynoszą 400 mld dolarów.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ro/