Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Mieszkańcy Mińska o podwyżkach: "Ceny rosną - co możemy zrobić?"

0
Podziel się:

Mieszkańcy Mińska odczuwają wzrost cen; niektórzy uważają podwyżki za
tymczasowe trudności, inni - za coś, co trwa od dawna. W stołecznych sklepach nadal jest popyt na
sól i cukier, ale półki są pełne.

Mieszkańcy Mińska odczuwają wzrost cen; niektórzy uważają podwyżki za tymczasowe trudności, inni - za coś, co trwa od dawna. W stołecznych sklepach nadal jest popyt na sól i cukier, ale półki są pełne.

W położonym w centrum Mińska uniwersamie "Centralny" półki są wypełnione towarami, nie brakuje i tych, na które zwiększył się popyt w ostatnich miesiącach - cukru, soli i niedrogich makaronów. Nikt nie kupuje ich w wielkich ilościach, ale co kilka minut ktoś zabiera z półki dwie, trzy, cztery paczki cukru czy soli. W innym sklepie, należącym do sieci hipermarketów, soli zabrakło w weekend i na razie jej nie ma.

"Uważam, że to głupota. Jak może zabraknąć soli? Przecież sami ją produkujemy" - komentuje w rozmowie z PAP wykupywanie soli około 60-letnia klientka Rynku Komarowskiego, głównego bazaru żywnościowego Mińska. Do gwałtownego popytu na niektóre produkty odnosi się spokojnie. Dziwi się tym, którzy w obawie przed podwyżkami rzucili się do sklepów, by kupować lodówki.

"Mamy tymczasowe trudności, ale przezwyciężymy je" - mówi, zaznaczając, że jest zwolenniczką urzędującego prezydenta Alaksandra Łukaszenki. "Ceny rosną - co możemy zrobić? Mamy nadzieję, że to się rozwiąże. Dolar podskoczył...Nie jestem mocna w ekonomii, nie podejmuję się oceniać, dlaczego" - dodaje. Prosi o zaznaczenie w materiale, że mimo wszelkich trudności gospodarczych Białorusini kochają swój kraj. "Niektórych nie urządza obecna sytuacja, młodzież odnosi się inaczej...Ale mnie nic więcej nie trzeba" - podkreśla.

Starszy mężczyzna zapytany, czy odczuwa wzrost cen, mówi: "Oczywiście. Wszystko stało się o połowę droższe, a dolarów jak nie było w kantorach, tak nie ma".

Inny klient "Komarowki", jak popularnie nazywany jest bazar, przyznaje, że wartość jego pensji gwałtownie spadła. "Wydaje mi się, że te kłopoty były zawsze" - dodaje. Teraz jednak, w jego ocenie, Białoruś "sama nie wyjdzie" z problemów gospodarczych. Muszą jej pomóc inne kraje, czyli Rosja. Zapytany, czy mogłaby być to Unia Europejska i Zachód, odpowiada: "Nic więcej nie powiem".

Dziennik "Komsomolskaja Prawda w Biełorusii", który regularnie porównuje ceny w mińskich sklepach i bazarach, pisze we wtorek, że w maju "portfele Białorusinów pustoszą produkty +walutowe+", czyli z importu. Najbardziej drożeją: kawa, herbata, popularna panga, sprowadzane z Polski jabłka i bułgarska papryka. Mało lub prawie wcale nie zdrożały: chleb, cukier, mięso i nabiał. Są to produkty o znaczeniu socjalnym, których ceny na Białorusi reguluje państwo.

Z Mińska Anna Wróbel (PAP)

awl/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)