Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Milczanowski: nie przekonywałem, że akta "Bolka" dotyczą Wałęsy

0
Podziel się:

"Ewidentną nieprawdą" nazwał Andrzej
Milczanowski informacje wynikające z odtajnionych zeznań Jarosława
Kaczyńskiego z 1998 r., jakoby w 1991 r. pokazywał obecnemu
premierowi dokumenty nt. agenta "Bolka". Nie wykluczył, że mogło
dojść do rozmowy o Stanisławie Tymińskim, kontrkandydacie Wałęsy w
wyborach prezydenckich w 1990 r.

"Ewidentną nieprawdą" nazwał Andrzej Milczanowski informacje wynikające z odtajnionych zeznań Jarosława Kaczyńskiego z 1998 r., jakoby w 1991 r. pokazywał obecnemu premierowi dokumenty nt. agenta "Bolka". Nie wykluczył, że mogło dojść do rozmowy o Stanisławie Tymińskim, kontrkandydacie Wałęsy w wyborach prezydenckich w 1990 r.

"Jest oczywistą nieprawdą, że mogłem przekonywać, że dotyczą one (akta) Lecha Wałęsy" - podkreślił we wtorkowej rozmowie z PAP były szef UOP i b. minister SW. Dodał też, że w ogóle nie przypomina sobie, by rozmawiał z J. Kaczyńskim na temat "Bolka".

Z udostępnionych dziennikarzom kolejnych tomów akt z tzw. sprawy Lesiaka wynika, że w 1998 r. w śledztwie jej dotyczącym, Jarosław Kaczyński zeznał, że w 1991 r. ówczesny szef UOP pokazywał mu akta tajnego współpracownika SB "Bolka". J. Kaczyński pełnił w 1991 r. funkcję szefa Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy.

"Była to teczka dotycząca agenta o pseudonimie Bolek, chodziło o Lecha Wałęsę, był to właściwie jeden dokument. Był to opis wydarzeń, jakie miały miejsce w Stoczni Gdańskiej już po głównej fali strajków - albo przy końcu grudnia 1970, albo w styczniu 1971 r. Był to opis dość przejrzysty, wielostronicowy, z wymienianiem nazwisk. Chodziło o jakieś zamieszanie w stoczni, kilkusetosobowe wiece" - zapisano w protokole zeznań J.Kaczyńskiego.

J. Kaczyński - jak wynika z zeznań - wątpił, że tekst mógł napisać Wałęsa. Milczanowski odpowiedział: Co ty nie wiesz jak było - on najpierw opowiedział to temu ubekowi, a później tamten mu to podyktował. Ówczesny szef UOP powiedział też, że badanie grafologiczne potwierdziło, że autorem tekstu był Wałęsa.

W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Lech Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL.

We wtorkowej rozmowie z PAP Milczanowski nie wykluczył natomiast, że mógł rozmawiać z J. Kaczyńskim na temat Stanisława Tymińskiego, kontrkandydata Lecha Wałęsy w wyborach. Nie przypominam sobie, by ta rozmowa dotyczyła jakichś działań w celu wyjaśnienia sprawy Tymińskiego - podkreślił.

Jarosław Kaczyński zeznał też, że w 1991 r. rozmawiał z Milczanowskim o konieczności wyjaśnienia sprawy Stanisława Tymińskiego, kontrkandydata Wałęsy w wyborach prezydenckich z 1990 r. "Milczanowski, podobnie jak ja, był przekonany, że Tymiński został +zrobiony+ przez służby. Twierdził nawet, że wie, którego oficera służb wojskowych trzeba by przycisnąć, by dowiedzieć się, jak dokładnie to było" - zeznał przed prokuratorami J. Kaczyński. "Pytał mnie, czy w moim przekonaniu warto to zrobić, co wymagałoby działań pozaprawnych. Ja odpowiedziałem, że tak, bo sprawa jest bardzo ważna" - zapisano w protokole zeznań Kaczyńskiego.

W rozmowie Jarosław Kaczyński prosił też Milczanowskiego o wyjaśnienie powiązań szefa gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy Mieczysława Wachowskiego. "Milczanowski powiedział, że powoła małą grupę oficerów.(...) Po jakimś czasie przed gabinetem prezydenta zaczepił mnie Wachowski i powiedział, bym dał sobie spokój z tymi grupami" - zeznał w 1998 r. J. Kaczyński.

Milczanowski przyznał, że rozmawiał z Kaczyńskim na temat Wachowskiego. "Nie było mowy o powiązaniach, ale na temat przeszłości Wachowskiego, o której poinformował mnie wtedy Kaczyński" - powiedział. Pytany, czy badał tę przeszłość, Milczanowski odparł: "To inna kwestia i nie mogę się na jej temat wypowiedzieć".

"Jarosław Kaczyński ma wybiórczą pamięć. Mówi o rzeczach nieprawdziwych, a nie pamięta np. czy były rozmowy między nami nt. Macieja Zalewskiego" - dodał Milczanowski nie precyzując, co ma na myśli.

Maciej Zalewski, b. poseł Porozumienia Centrum i minister w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy został skazany na 2,5 roku więzienia za wyłudzenie w 1991 r. od szefów Art-B, w tym Bogusława Bagsika, pieniędzy dla spółki "Telegraf". Sprawa Zalewskiego była jednym z "odprysków" afery Art-B; pośrednio dotyczyła powiązanej z PC spółki "Telegraf", której prezesem Zalewski był przed objęciem w marcu 1991 r. funkcji sekretarza stanu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego przy Kancelarii Prezydenta. Zalewski został warunkowo zwolniony z więzienia na początku lipca. (PAP)

epr/ fal/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)