Głosowanie ws. wniosku dotyczącego komisji śledczej ds. Amber Gold po raz kolejny dowiodło, że w Sejmie decyduje nie ten, kto ma rację, a ten, kto ma większość - ocenił szef SLD Leszek Miller.
Były premier nie uważa jednak, aby ten dzień w Sejmie był stracony, bo zostało wygłoszonych wiele kwestii, które zbliżają nas do prawdy w sprawie Amber Gold.
"One zostaną wniesione do świadomości społecznej; i przyjdzie dzień zapłaty. Przyjdzie taki dzień, gdzie to dzisiejsze głosowanie chroniące PO i PSL przed konsekwencjami spowoduje te konsekwencje" - powiedział dziennikarzom w Sejmie w nocy z czwartku na piątek Miller.
Komentując postawę PSL, które zdecydowało się na poparcie wniosku o odrzucenie projektu uchwały PiS ws. powołanie komisji śledczej szef Sojuszu ocenił, że jego ugrupowanie zdaje sobie sprawę, że inna decyzja oznaczałaby zerwanie koalicji.
"Tylko żółtodzioby mogą przypuszczać, że PSL zagłosuje za wnioskiem o komisję śledczą. Gdyby tak uczynił oznaczałoby to zerwanie koalicji, a interesy koalicjantów są ważniejsze niż prawda" - podkreślił Miller.
Sejm odrzucił w pierwszym czytaniu projekt uchwały autorstwa PiS ws. powołania komisji śledczej ds. Amber Gold. Wniosek o odrzucenie projektu złożył klub PO. Za odrzuceniem projektu PiS głosowało 235 posłów; przeciwnych było 220; nie było głosów wstrzymujących się. (PAP)
stk/ par/