Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miller: nie da się zakwestionować i przemilczeć Okrągłego Stołu

0
Podziel się:

Próby przemilczania Okrągłego Stołu są szkodliwe - powiedział w
poniedziałek szef SLD Leszek Miller, krytykując uchwałę Sejmu ws. 4 czerwca. "Po jej przeczytaniu
ktoś, kto nie zna historii, mógłby zrozumieć, że wybory '89 były wynikiem rokowań Solidarności z
Solidarnością" - mówił.

Próby przemilczania Okrągłego Stołu są szkodliwe - powiedział w poniedziałek szef SLD Leszek Miller, krytykując uchwałę Sejmu ws. 4 czerwca. "Po jej przeczytaniu ktoś, kto nie zna historii, mógłby zrozumieć, że wybory '89 były wynikiem rokowań Solidarności z Solidarnością" - mówił.

Na zorganizowanym przez Sojusz panelu dyskusyjnym "Od stanu wojennego przez Okrągły Stół do wyborów 4 czerwca" Miller przypomniał, że pod koniec kwietnia Sejm przyjął uchwałę ustanawiającą 4 czerwca - rocznicę pierwszych po wojnie częściowo wolnych wyborów do parlamentu - Dniem Wolności i Praw Obywatelskich.

Szef SLD określił uchwałę jako dokument "przedziwny i jednostronny". "Propozycje SLD, które szły w kierunku wprowadzenia do jej treści prawdy historycznej, zostały pominięte" - stwierdził. Posłowie podczas głosowania nad uchwałą odrzucili poprawkę zgłoszoną przez klub SLD, zgodnie z którą 4 czerwca miałby być dniem "wolności i porozumienia narodowego".

"W uchwale, którą Sejm przyjął, pomija się całkowicie znaczenie Okrągłego Stołu i gdyby ktoś, kto nie zna historii Polski, ją przeczytał, to mógłby uznać, że wybory 4 czerwca 1989 roku pojawiły się nie wiadomo skąd, a zapewne były one wynikiem negocjacji Solidarności z Solidarnością" - mówił Miller.

Oświadczył, że to skłania SLD do polemiki, bo - jak mówił - Okrągły Stół to wydarzenie, którego nie da się zakwestionować. "Nikt go nie wymaże z kart naszej historii, co więcej - próby przemilczania tego wydarzenia powodują ewidentne szkody, albowiem na plan pierwszy wysuwa się znaczenie obalenia muru berlińskiego" - ocenił.

Jego zdaniem przemiany w 1989 roku były możliwe dzięki trzem czynnikom, które nigdy wcześniej nie występowały razem. "Mam na myśli dobrze zorganizowaną opozycję antysystemową, silny reformatorski nurt w obozie ówczesnej władzy i +pierestrojkę+ Michaiła Gorbaczowa" - powiedział lider Sojuszu.

Dodał też, że niezwykle ważny był "czynnik zewnętrzny". "Bo gdy zasiadaliśmy do Okrągłego Stołu, (...) byliśmy przekonani co do jednego - że tym razem interwencja radziecka nie jest zagrożeniem, że jest niemożliwa" - zaznaczył.

Prof. Janusz Reykowski podkreślił, że Okrągły Stół to wydarzenie, które zmieniło bieg polskiej historii - w jego wyniku powstała III RP. "Nie było takiego czasu gospodarczo i politycznie równie dla Polski dobrego, jak ten przy wszystkich bardzo głębokich wadach tego, czym III Rzeczpospolita jest" - ocenił.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że III RP "wcale powstać nie musiała". "Reżimy w stanie kryzysu nie upadają same" - przekonywał.

Podkreślał, że w takich sytuacjach powstają zwykle siły społeczne, które dążą do zmian i usiłują system radykalnie przekształcić czy obalić. "Równocześnie aktywizują się mechanizmy obronne systemu. W takiej sytuacji konfrontacja wisi w powietrzu" - tłumaczył.

Tymczasem - jak zaznaczył - w Polsce przejście od centralistycznego autorytarnego systemu do liberalnej demokracji i gospodarki rynkowej dokonało się pokojowo. "Rzecz w tym, że główne siły po obu stronach wielkiego społecznego konfliktu (...) postawiły na poszukiwanie rozwiązań negocjacyjnych i kompromisu, stworzyły instytucję, która temu miała służyć, czyli Okrągły Stół" - powiedział.

Jak mówił, dziś po wielu latach "może nas uderzyć wyjątkowość tego zjawiska", w ramach którego do wspólnego stołu zasiedli ludzie, których dzieliły "przepastne różnice, ideologia". Zwrócił uwagę, że mimo sprzeczności porozumienia zostały zawarte, a ich główne polityczne cele zrealizowane.

4 czerwca 1989 r. odbyły się w Polsce pierwsze po wojnie częściowo wolne wybory. Wybory z czerwca 1989 r. były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.

Frekwencja w pierwszej turze (4 czerwca) była wysoka - ok. 62 proc. Ich wynik był sukcesem Solidarności - 60 proc. wyborców oddało swój głos na kandydatów wystawionych przez Komitet Obywatelski "Solidarność". Na 161 możliwych mandatów poselskich "S" zdobyła w pierwszej turze 160 miejsc, a także 92 mandaty na 100 miejsc w Senacie.

W drugiej turze (18 czerwca) frekwencja była już znacznie niższa - ok. 25 proc. Przyczyny można dopatrywać się w tym, iż o brakujące 294 spośród 295 nieobsadzonych mandatów poselskich konkurowali kandydaci strony rządowej, co zmniejszyło zainteresowanie elektoratu udziałem w głosowaniu. Komitet Obywatelski "Solidarność" w wyborach do Sejmu zdobył ostatni wolny mandat sejmowy. W wyborach do Senatu "S" zdobyła w sumie 99 mandatów na 100 (92 w pierwszej i 7 w drugiej turze). Jedynym senatorem niezwiązanym z Solidarnością został wówczas Henryk Stokłosa. (PAP)

sdd/ son/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)