Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MSW powołało pełnomocniczkę ds. równego traktowania w służbach

0
Podziel się:

Rajewicz
#

Rajewicz #

12.06. Warszawa (PAP) - Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz powołał pełnomocniczkę ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn w służbach mundurowych podległych resortowi. Zapowiedział powstanie "żółtej linii" do zgłaszania nadużyć i publikację raportu nt. równouprawnienia w formacjach.

Środowa konferencja ministra była poświęcona sprawie z Opola, gdzie przed trzema tygodniami ujawniono nagranie rozmowy komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Leszka Marca z naczelniczką jednego z wydziałów. Jak pisała prasa, w rozmowie tej "mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Po ujawnieniu sprawy komendant stracił stanowisko i w ciągu kilku dni odszedł na emeryturę, naczelniczka ma dyscyplinarkę.

Jak przyznał Sienkiewicz, nie dziwi go związane ze sprawą oburzenie "w kwestii, która wydaje się w sposób oczywisty niesprawiedliwa".

"W tej sytuacji rodzi się dość oczywisty schemat, że mamy do czynienia z nierównym traktowaniem kobiet w służbie mundurowej, z ewidentną krzywdą jednej strony i to strony słabszej. Rodzi się poczucie pewnej niesprawiedliwości" - ocenił Sienkiewicz. Jego zdaniem jest to "niesprawiedliwość systemowa", której źródłem jest to, że formacje mundurowe nie mają innego - niż postępowanie dyscyplinarne - instrumentu wyjaśniania tego typu spraw.

Według szefa MSW w służbach mundurowych powinna istnieć wykraczająca poza postępowanie dyscyplinarne procedura, która pomoże rozwiązywać problemy związane z równouprawnieniem.

Rozwiązaniem - jak mówił Sienkiewicz - ma być powołanie od środy pełnomocniczki ds. równego traktowania w służbach mundurowych podległych MSW. Zostanie nią Monika Sapieżyńska, urzędniczka od dziewięciu lat związana z resortem, zajmująca się do tej pory kontrolą zarządczą.

Zadaniem Sapieżyńskiej będzie współpraca z istniejącymi już pełnomocnikami komendantów wojewódzkich policji ds. ochrony praw człowieka oraz pełnomocnikami komendantów głównych ds. równego traktowania we wszystkich formacjach mundurowych podległych MSW, których powołanie Sienkiewicz zapowiedział w środę.

Ma to doprowadzić do wypracowania standardów postępowania w sprawach, w których mogłoby dojść do nierównego traktowania kobiet i mężczyzn. Pełnomocnik ma też monitorować sytuację dotyczącą równouprawnienia, co ma zaowocować opublikowaniem raportu na ten temat; Sienkiewicz zapowiedział, że stanie się to najdalej za pół roku. Powstać ma też "żółta linia" do anonimowego informowania o nadużyciach. Pełnomocnik będzie miała uprawnienia kontrolne.

Sienkiewicz przyznał, że do tej pory MSW nie zajmowało się "z całą pasją" kwestiami równouprawnienia. "Problem być może jest. Jego skalę musimy oszacować" - powiedział. Poinformował też, że do MSW nie wpływają doniesienia o łamaniu równouprawnienia w służbach.

Satysfakcję z decyzji szefa MSW wyraziła pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz. "To dla mnie bardzo dobra wiadomość, że będę miała takiego silnego partnera po stronie MSW do rozmawiania o równym traktowaniu w służbach mundurowych" - powiedziała PAP. Przypomniała, że jeszcze jej poprzedniczka Elżbieta Radziszewska powołała w każdym resorcie i w każdym województwie pełnomocników ds. równego traktowania, jednak nie były to odrębne urzędy - funkcję tę pełnili pracownicy tych instytucji, obok swoich pozostałych obowiązków. Urząd, który w swoim resorcie powołał Sienkiewicz, jest wyższy rangą, ponieważ jest to odrębne stanowisko.

"Kwestie dotyczące równego traktowania kobiet i mężczyzn w służbach mundurowych są bardzo ważne, ponieważ te służby coraz bardziej otwierają się na kobiety. Kobiety coraz częściej pracują w obszarach operacyjnych, a nie tylko na cywilnym zapleczu, przy biurku. Są takimi samymi funkcjonariuszami jak mężczyźni, a cała infrastruktura i struktura służb nie jest na to przygotowana - nie ma odpowiednich zapisów w regulaminach, wypracowanych standardów postępowań itp. Ten urząd jest bardzo potrzebny" - dodała pełnomocniczka.

Podczas konferencji Sienkiewicz powiedział, że jedyny zarzut, który można by postawić Marcowi dotyczyłby słownictwa i stosunków z podwładną. "Według polskiego prawa romans w pracy nie jest karalny" - zaznaczył.

Jak tłumaczył szef MSW, ponieważ Marzec złożył wniosek o odejście ze służby, to ewentualne postępowanie dyscyplinarne wobec niego i tak zakończyłoby się automatycznym zwolnieniem z pracy po trzech miesiącach, z tą różnicą, że za ten czas wypłacono by mu pensję, ok. 45 tys. zł. Zdaniem ministra "każdy dzień przebywania tego człowieka w mundurze byłby obciążeniem dla formacji".

"Oczywiście można było wykonać rodzaj gestu i powiedzieć, że one (apanaże dla Marca - PAP) się nie należą. Otóż wyrok w tej kwestii zapadłby dość szybko przed sądem pracy i skończyłby się prawdopodobnie dodatkowymi kosztami dla policji" - powiedział Sienkiewicz.

Dodał, że wobec naczelniczki, która chce pozostać w służbie, nie ma innej procedury niż postępowanie dyscyplinarne, które - co podkreślił Sienkiewicz - nie dotyczy jej związku z byłym komendantem, lecz innych kwestii ujawnionych w rozmowie: opinii o kolegach, języka itp.

Jak ocenił Sienkiewicz, KGP w sprawie opolskiej zachowuje się zdecydowanie i absolutnie zadowalająco z punktu widzenia resortu; dodał, że ma absolutne zaufanie do komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego.

Rozmowę Marca z naczelniczką opisała 23 maja "Nowa Trybuna Opolska". Tego dnia Marzec został - "ze względu na utratę zaufania" - odwołany ze stanowiska przez szefa MSW na wniosek komendanta głównego policji. Po kilku dniach były odszedł na emeryturę, wynoszącą - według mediów - ok. 10 tys. zł miesięcznie. Jak tłumaczył rzecznik KGP insp. Mariusz Sokołowski, Marzec został zwolniony ze służby ze względu wizerunek policji i oczekiwania społeczne, "po krótkiej, zdecydowanej rozmowie" z Działoszyńskim.

Wobec nagranej naczelniczki zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne dotyczące naruszenia zasad etyki zawodowej. W związku z tym została ona zawieszona na trzy miesiące i otrzymuje połowę uposażenia.

Jeszcze przed odwołaniem Marca do Opola wysłano kontrolę z komendy głównej. Powstał z niej raport, ale KGP poinformowała, że nie będzie on ujawniony, a zostanie przekazany prokuraturze.

Według Fundacji Feminoteka w sprawie zastosowano podwójne standardy - inne konsekwencje służbowe spotkały policjanta, a inne policjantkę. Fundacja zaapelowała do MSW o zmianę decyzji o przeniesieniu Marca na emeryturę lub cofnięcie wszelkich sankcji wobec policjantki. Również Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz z urzędu podjęła sprawę zastosowania wobec funkcjonariuszki konsekwencji służbowych.

Rzecznik KGP tłumaczył wcześniej, że wobec Marca nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego, ponieważ musiałoby ono być prowadzone na podstawie nielegalnego dowodu, jakim jest w tym przypadku podsłuch, a bez dyscyplinarki nie można było obniżyć Marcowi wynagrodzenia. Powodem zaś postępowania wobec naczelniczki jest - jak podał zespół prasowy opolskiej komendy - fakt, że "zebrany materiał dowodowy dał podstawy do podjęcia takiej decyzji".

Prokuratura Okręgowa z Legnicy prowadzi śledztwo dotyczące założenia i wykorzystania podsłuchu w gabinecie komendanta wojewódzkiego policji. Wniosek o ściganie złożył Marzec. Zawiadomienie do prokuratury złożyli też policyjni związkowcy; uważają, że Marzec, mówiąc o funkcjonariuszach "patafiany", naraził policję na utratę zaufania społecznego. (PAP)

ral/ akw/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)