Białoruś na razie nie planuje wprowadzenia w życie umowy o małym ruchu granicznym z Polską z powodu "antybiałoruskiego stanowiska rządu polskiego" - oświadczył w czwartek na konferencji prasowej w Mińsku rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych.
"Jeśli chodzi o porozumienie o małym ruchu granicznym z Polską, to na razie nie jest planowane jego wdrożenie, co wynika ze stanowiska polskiej strony" - oświadczył Sawinych. Po chwili doprecyzował: "Decyzja nie jest planowana w związku z dość ostrym stanowiskiem antybiałoruskim zajmowanym przez rząd Polski".
Umowa o małym ruchu granicznym została podpisana 12 lutego 2010 roku przez ministrów spraw zagranicznych obu państw. Jeszcze w 2010 roku ratyfikowały ją obie izby polskiego i białoruskiego parlamentu, a następnie podpisali ją prezydenci Bronisław Komorowski i Alaksandr Łukaszenka. Do jej wejścia w życie potrzebna jest jednak wymiana not dyplomatycznych między Polską a Białorusią. Warszawa informowała Mińsk notami dyplomatycznymi o wypełnieniu wszystkich procedur w sprawie tej umowy już dwukrotnie. Nadal oczekuje jednak na notę strony białoruskiej.
Rzecznik MSZ Białorusi odniósł się też do losów umowy o małym ruchu granicznym z Litwą. Powiedział, że strona białoruska uważnie gromadzi obecnie doświadczenia związane z realizacją porozumienia z Łotwą, które weszło w życie 1 lutego ubiegłego roku, "aby przyjrzeć się wąskim gardłom i niedoróbkom tamtego porozumienia".
"To doświadczenie zostanie wykorzystane w celu wprowadzenia w życie porozumienia z Litwą. Na razie proces ten nie został jeszcze zakończony, jest jeszcze potrzebny pewien czas" - dodał rzecznik.
Pytany o szanse poprawy stosunków z UE, Sawinych zaznaczył, że strona białoruska utrzymuje stałe kontakty z partnerami w Unii Europejskiej w różnych sferach i będą one nadal utrzymane. "Jesteśmy naprawdę zainteresowani poprawą wzajemnych stosunków z UE. Pragnę jednak podkreślić, że nie za wszelką cenę. Jesteśmy gotowi rozwijać ten dialog tylko, jeśli będzie on się odbywać na zasadzie równych praw i wzajemnego szacunku" - zaznaczył.
Zapytany o szanse ponownego otwarcia ambasady Szwecji, odparł, że są kontakty w tej sprawie między ministerstwami spraw zagranicznych obu państw, ale "na razie przedwczesne byłoby mówienie o tym, jakie przyniosą one rezultaty". "Konieczny jest czas na to, by powstały warunki sprzyjające pozytywnemu rozwiązaniu tej sprawy" - dodał.
W ubiegłym roku białoruskie MSZ nie przedłużyło akredytacji szwedzkiemu ambasadorowi Stefanowi Erikssonowi i wystąpiło do władz w Sztokholmie o odwołanie pozostałych pracowników szwedzkiej ambasady w Mińsku po incydencie z 4 lipca 2012 roku, kiedy to dwoje Szwedów zrzuciło z awionetki nad południowymi obrzeżami Mińska i nad Iwieńcem (50 km na zachód od Mińska) kilkaset pluszowych misiów, do których były przyczepione karteczki z apelami o wolność słowa na Białorusi.
Stosunki Białorusi z państwami Zachodu są chłodne od dłuższego czasu. UE dwukrotnie zaostrzała w ubiegłym roku sankcje wobec reżimu w Mińsku za łamanie praw człowieka. Wobec 243 osób, w tym samego prezydenta Łukaszenki, wprowadzono zakaz wjazdu do krajów członkowskich UE. Osoby te, a także 32 firmy białoruskie są objęte zamrożeniem aktywów w UE.
Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
(planujemy kontynuację)
mw/ ap/ ura/