Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Muzyk jazzowy Zbigniew Namysłowski obchodzi 70. urodziny

0
Podziel się:

"Jestem szczęśliwy, że jestem muzykiem jazzowym - mówi w rozmowie z PAP
wybitny saksofonista, kompozytor i aranżer Zbigniew Namysłowski, jeden z twórców polskiej sceny
jazzowej. W środę 9 września kończy 70 lat.

"Jestem szczęśliwy, że jestem muzykiem jazzowym - mówi w rozmowie z PAP wybitny saksofonista, kompozytor i aranżer Zbigniew Namysłowski, jeden z twórców polskiej sceny jazzowej. W środę 9 września kończy 70 lat.

Według muzyka, 70. urodziny to nie tyle pora bilansu, lecz raczej czas kreślenia planów na przyszłość.

Zapytany o nowe płyty, koncerty, nowe idee i kompozycje, Zbigniew Namysłowski odpowiada: "Wyszła właśnie nasza, to znaczy moja i mojego kwintetu, płyta. Nagraliśmy ją w studiu Tokarnia Janka Smoczyńskiego, ale producentem i wydawcą jest Niemiec Ulli Blobel. Płyta ukazała się na rynku niemieckim, ale czekamy na jej polską premierę we wrześniu".

Namysłowski dodaje, że płyta, która nosi tytuł "Nice and Easy", została już bardzo przychylnie zrecenzowana w niemieckim magazynie "Jazz Podium". "Na płycie znalazły się moje nowe kompozycje, ale też sięgnąłem do dawnych utworów, odpowiednio je przearanżowując; tak uczyniłem na przykład z +Western Ballade+. To utwór już leciwy, ale dodana została do niego część, sambowa, która, mam nadzieję - mówi muzyk - wzbogaci te melodię i utwór zostanie dobrze przyjęty. Z dawnych kompozycji jest też na tej płycie +Pieśń Pterodaktyla+, która kiedyś została nagrana w Szwecji, ale nigdy nie została wykonana w Polsce, będzie to zatem nowe wykonanie i krajowa premiera +Pterodaktyla+. Resztę nagrań stanowią już nowe utwory".

Według Namysłowskiego, w przeciwieństwie do poprzedniej płyty "Asymetric", która była cała "pokręcona rytmicznie" i dosyć trudna, muzyka z albumu "Nice and Easy", jak sam tytuł wskazuje, jest i miła i łatwa. "Nie byłbym jednak sobą - dodaje muzyk - żeby i pośród takiego materiału nie znalazł się utwór skomplikowany, +przełamany rytmicznie+, którego tytuł jest podobnie +zwichrowany+ i po polsku brzmi + W kółko po kolei+, a po angielsku zupełnie dziwacznie +Into Circle after Railroad". W sumie ten materiał jest z pewnością +nice+ - miły, ale niekoniecznie +easy+ - łatwy, gładki, tego bym nie powiedział. Zresztą, niech to ocenią słuchacze - dodał.

W skład obecnego zespołu - kwintetu Zbigniewa Namysłowskiego - wchodzą: Jacek Namysłowski, który gra na puzonie, pianista Sławek Jaskułke, basista Andrzej Święs i grający na bębnach Grzegorz Grzyb. "To świetnie wykształceni młodzi muzycy, z perfekcyjnym warsztatem i co ważne, mają ogromną chęć grania - podkreśla lider zespołu.

Namysłowski zdradza też, że ma plan, aby urządzić koncert familijny na swoje siedemdziesięciolecie. "Grałyby trzy zespoły: kwintet mojego syna Jacka Namysłowskiego, mój kwintet i zespół Shannon, w którym występuje Marysia, moja córka, wraz ze swoim mężem Marcinem Rumińskim. Marysia śpiewa, aranżuje. Niedawno stworzyli też nowy zespół o nazwie Hoboud - jest to nazwa diabełka z warmińskich legend. Marysia od pewnego czasu mieszka na Warmii i jak widać, jest wrażliwa na lokalne klimaty" - opowiada Namysłowski. "Bardzo chciałbym wystąpić w takim zestawieniu, na koncercie, na którym grałaby cała rodzina - dodaje muzyk.

Przedstawiając swoje najbliższe plany Zbigniew Namysłowski wymienia m.in. udział w festiwalu w Braniewie; występy w poznańskim klubie Blue Note; w warszawskim Tygmoncie, w którym regularnie koncertuje z big bandem; tygodniowy wyjazd w Tatry na Jazz Camping Kalatówki - imprezę, w której uczestniczy większość polskich muzyków jazzowych, reprezentujących kilka pokoleń; występy z łódzkim zespołem Main Street Witolda Janiaka oraz pod koniec października koncert - występ z big bandem na festiwalu w Belfaście w Irlandii Północnej. "Jest trochę roboty" - ocenia muzyk. "Ale to dobrze. Nie lubię odpoczywać, uważam to za stratę czasu" - dodaje.

Na pytanie, czy czuje się spełnionym artystą, czy jest szczęśliwy, że jest muzykiem jazzowym, Namysłowski odpowiada: "To są dwie różne rzeczy. Oczywiście, że jestem szczęśliwy, że jestem muzykiem jazzowym, nie zamieniłbym tego zajęcia na żaden inny zawód. Jazz to jest niebywała możliwość twórczego rozwoju, swobody, możliwość wyboru stylu, improwizowanie, szansa wyżycia się, to daje radość i satysfakcję. Sądzę, że większość jazzmanów jest tego samego zdania. Natomiast czy ja się czuję spełniony? - zastanawia się muzyk. - Wciąż chyba czekam na coś jeszcze. Odczuwam niedosyt wydarzeń w moim życiu, zdecydowany niedosyt".

Zapytany o zbieżność roku swych urodzin i wybuchu II wojny światowej, odpowiada: "Wybuchła wojna, a ja się urodziłem pod bombami. Rodzice z babcią wyjeżdżali z Warszawy do Wilna. W pociągu, który był przez Niemców ostrzelany, gdzieś w okolicach Mińska, mama poczuła bóle porodowe. I gdzieś tam na trasie przyszedłem na świat. Mogę powiedzieć, że urodziłem się w pociągu. Dla mnie wtedy było to raczej obojętne doświadczenie, ale może wtedy zrodził się też mój apetyt na życie".

Zbigniew Namysłowski urodził się 9 września 1939 r. Jest jednym z najbardziej znanych polskich jazzmanów. Multiinstrumentalista - z wykształcenia wiolonczelista, z wyboru puzonista, saksofonista altowy i sopranowy, flecista, a także wyśmienity kompozytor i aranżer.

Nagrał ponad 30 płyt autorskich. Albumy takie jak "Winobranie", "Kuyaviak Goes Funky" - stały się w Polsce wielkimi przebojami jazzowymi oraz zostały uznane za "płyty wszechczasów" w polskim jazzie.

Jest kompozytorem wielu utworów inspirowanych folklorem. "Piątawka", "Siódmawka", "Zabłąkana Owiecka", "1.2.3.4...", "W to Mi Graj", "Bop-Berek" - to tylko niektóre z nich. Do najbardziej znanych jego kompozycji należą: "Der Schmalz Tango", "Jasmine Lady", "Double Trouble Blues", "Western Ballade", "Quiet Afternoon", "Sprzedaj mnie Wiatrowi". (PAP)

Anna Bernat

abe/ ls/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)