Do końca roku blisko 100 proc. szpitali podpisze kontrakty z regionalnymi oddziałami NFZ; oznacza to, że dyrektorzy przyjmują na siebie obowiązek zabezpieczenia ciągłości dyżurów - uważa wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk.
Włodarczyk wyjaśnił, że resort zdrowia monitorując sytuację związaną ze zmianą przepisów o czasie pracy lekarzy opiera się na danych przekazywanych do centrali Narodowego Funduszu Zdrowia przez jego regionalne oddziały. Są to dane dotyczące stanu kontraktowania świadczeń medycznych na przyszły rok.
Wiceminister podał, że ostatnie dane mówią, iż w 10 oddziałach NFZ zawarto 100 proc. kontraktów na lecznictwo szpitalne. "Czyli dyrektorzy przyjęli na siebie obowiązek zabezpieczenia ciągłości dyżurów, także lekarskich. Jak to zrobią, to kwestia ich zdolności organizacyjnych" - powiedział.
Dodał, że w pozostałych sześciu oddziałach kontrakty są podpisane w 90 procentach; ale rozmowy jeszcze trwają.
Na pytanie, czy rzeczywiście dane z NFZ o kontraktowaniu świadczeń oddają sytuację, jaka jest w szpitalach, Włodarczyk odpowiedział, że są to samodzielne zakłady opieki zdrowotnej i rolą ministra nie jest nadzorowanie, czy dyrektorzy wywiązują się z obowiązków, które na siebie przyjęli, podpisując kontrakt.
Zaraz jednak dodał, że dyrektorzy ponoszą pełną odpowiedzialność za to, co zaoferowali w kontrakcie, a NFZ kontroluje, czy świadczenia są wykonywane w sposób należyty.
1 stycznia wchodzi w życie unijne prawo - przyjęte przez Polskę w nowelizacji ustawy o Zakładach Opieki Zdrowotnej (ZOZ) - które mówi, że czas pracy lekarza wynosi 48 godzin tygodniowo. Czas ten może być wydłużony do 72 godzin, jeśli lekarz wyrazi na to pisemną zgodę. Nowe przepisy mówią także o przysługującym lekarzowi 11- godzinnym odpoczynku.
Według informacji PAP z całego kraju, w wielu szpitalach trwają jeszcze rozmowy dyrektorów z lekarzami na temat warunków ich przyzwolenia na wydłużony czas pracy. W niektórych placówkach wprowadzany jest system zmianowy; w innych proponowana jest praca na kontraktach. (PAP)
bos/ malk/ gma/
