Na Ukrainie trwa obecnie debata nad zmianami w ustawie o zamówieniach publicznych, która oczekuje na podpis, bądź weto prezydenta Wiktora Janukowycza.
Weta domaga się Bank Światowy (BŚ) i Komisja Europejska (KE), które zagroziły, że w razie podpisania ustawy przez szefa państwa, ich pomoc finansowa dla Ukrainy zostanie zamrożona.
Zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych, uchwalone w maju przez ukraiński parlament, miały dostosować prawo w tej dziedzinie do rozwiązań europejskich.
"Deputowani rzeczywiście przygotowali ustawę według zaleceń BŚ i KE, lecz dodali jednocześnie kilka zapisów, które nie wypierają z tego dokumentu mechanizmów korupcyjnych, lecz je wspierają" - mówi PAP Ołeksa Szałajski, publicysta opiniotwórczego tygodnika ukraińskiego "Dzerkało Tyżnia", śledzący korupcję w organach władz.
Chodzi przede wszystkim o wprowadzone przez parlamentarzystów istotne ograniczenia dostępu obywateli do informacji przetargowych, ograniczenie jawności przetargów, prowadzonych przez firmy państwowe, oraz rozszerzenie możliwości organizowania przetargów z udziałem jednego uczestnika.
"Obecne rozwiązania w ustawie o zamówieniach publicznych pozwalają obywatelom na stosunkowo łatwe dotarcie do informacji o uczestnikach przetargów oraz wnoszonych przez nich ofertach. Zmiany w ustawie, uchwalone w maju przez parlament, istotnie te informacje ograniczają" - tłumaczy Szałajski.
Podobny problem jest ze zmianami w zapisach o jawności przetargów, organizowanych przez firmy państwowe.
"Przetargi prowadzone przez ministerstwa są w nowych zapisach jawne, lecz przetargi ogłaszane przez podlegające ministerstwom firmy państwowe - już nie. Ale przecież na Ukrainie każde ministerstwo ma swoje firmy, co daje nieograniczone możliwości organizowania przetargów poza kontrolą społeczną" - oburza się publicysta.
Kolejna kwestia to możliwość zakupów u jednego uczestnika przetargów. "Wprowadza się tu formułę o wyższej konieczności ograniczenia uczestników przetargów do jednego podmiotu. Oznacza to, że 25 proc. przetargów +jednoosobowych+, które odbywają się obecnie, zwiększy się do 40 proc., bo przecież zawsze znajdzie się wytłumaczenie o +wyższej konieczności+" - wyjaśnia Szałajski.
Ukraińscy komentatorzy uważają, że w kontekście głoszonych przez prezydenta haseł walki z korupcją, Janukowycz odrzuci przyjęte przez parlament zmiany w ustawie o zamówieniach publicznych.
"W związku z mechanizmami korupcyjnymi w dziedzinie zamówień publicznych w kieszeniach urzędników pozostaje od 10 do 15 proc. wartości budżetu. Jest to od 4 do 7 miliardów dolarów. Korupcja stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego państwa" - mówił prezydent Janukowycz na niedawnej naradzie Narodowego Komitetu Antykorupcyjnego. (PAP)
jjk/ je/