Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zapowiedział w piątek wszczęcie dochodzenia w sprawie ataku lotniczego NATO w prowincji Kunduz, na północy Afganistanu. Oświadczył też, że wśród ofiar mogą być cywile.
Według dowództwa armii niemieckiej zginęło co najmniej 56 talibów, którzy zaatakowali konwój z dostawami paliwa dla wojsk NATO. Tymczasem według afgańskiej policji w nalocie zginęło nawet do 90 ludzi, w tym 40 cywilów.
"Afgańczycy muszą wiedzieć, że jesteśmy zaangażowani w ich ochronę i że natychmiast przeprowadzimy kompletne śledztwo w sprawie tego incydentu" - powiedział Rasmussen. Poinformował, że w piątkowym ataku zginęła "znaczna liczba talibów" i jest możliwość, że były także ofiary wśród cywilów.
Szef NATO dodał, że w tym roku łączna liczba ofiar cywilnych spowodowanych przez natowskie operacje spadła o 95 proc.
Do ataku lotniczego NATO doszło w nocy z czwartku na piątek, gdy talibowie uprowadzili w Kunduzie dwie cysterny z benzyną, przeznaczoną dla międzynarodowych sił ISAF. Świadkowie informowali, że wokół cystern zgromadziły się setki Afgańczyków, nawoływanych przez talibów, by pobierali paliwo. (PAP)
ksaj/ ap/
4685941 4685903 arch.