Niemiecki minister gospodarki Rainer Bruederle miał otwarcie przyznać, że zrewidowanie przez rząd w Berlinie polityki w sprawie energii atomowej ma związek z ważnymi wyborami regionalnymi w najbliższym czasie - podał w czwartek dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Te doniesienia, przeczące dotychczasowym oficjalnym zapewnieniom rządu Angeli Merkel, wywołały burzę polityczną w Berlinie. Minister jednak zaprzecza, jakoby kiedykolwiek uznał, że ogłoszone po katastrofie nuklearnej w Japonii moratorium na wdrożenie nowej niemieckiej ustawy atomowej oraz przejściowe wyłączenie siedmiu najstarszych elektrowni jądrowych było "przedwyborczym manewrem".
"To absurdalne. Bezpieczeństwo elektrowni atomowych jest priorytetem dla niemieckiego rządu" - oświadczył w czwartek Bruederle.
"Sueddeutsche Zeitung" powołała się tymczasem na protokół ze spotkania ministra z federalną organizacją niemieckiego przemysłu BDI. Spotkanie odbyło się 14 marca, czyli w dniu ogłoszenia przez rząd w Berlinie atomowego moratorium. Komentując tę decyzję minister gospodarki "wskazał, że wobec nadchodzących wyborów do parlamentów krajów związkowych politycy są pod presją i ich decyzje nie zawsze są racjonalne" - wynika z protokołu.
Bruederle miał również oświadczyć, że jest zwolennikiem wykorzystania energii atomowej, które jest ważne dla egzystencji szczególnie energochłonnych gałęzi gospodarki.
Wśród uczestników spotkania z ministrem byli prezesi koncernów energetycznych RWE i E.ON Juergen Grossmann i Johannes Teyssen.
Według niemieckiej agencji dpa organizacja BDI poinformowała w czwartek, że protokół ze spotkania zawiera błąd, a wypowiedź ministra została błędnie zacytowana. Jednak nie powstrzymało to partii opozycyjnych przed ostrym atakiem na chadecko-liberalny rząd Angeli Merkel. Szef frakcji Lewicy Gregor Gysi zarzucił koalicji, że ogłaszając moratorium z zamiarem powrotu po wyborach regionalnych do dawnej polityki w sprawie atomu, wdaje się w "nieodpowiedzialną grę",
Zdaniem Zielonych rzekoma wypowiedź Bruederlego jeszcze bardziej podważyła wiarygodność Merkel. Szef frakcji tej partii Juergen Trittin ocenił, że większość Niemców i tak od początku uważało zwrot rządu w sprawie niepopularnej w Niemczech energii atomowej za przedwyborczy manewr. "Wiarygodność kanclerz federalnej w tej centralnej kwestii poważnie ucierpiała" - powiedział Trittin.
W najbliższą niedzielę odbędą się ważne dla koalicji wybory do parlamentów regionalnych w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie. Sondaże nie są korzystne dla chadeków i liberałów.
Z Berlina Anna Widzyk (PAP)
awi/ ro/