Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Prognozy wyborcze na Twitterze niepokoją polityków

0
Podziel się:

Część niemieckich polityków żąda zaostrzenia kar za przedwczesne publikowanie
prognoz wyborczych, po tym gdy w niedzielę na serwisie społecznościowym Twitter szacunkowe wyniki
wyborów w trzech landach ukazały się już na 90 minut przed zamknięciem lokali.

Część niemieckich polityków żąda zaostrzenia kar za przedwczesne publikowanie prognoz wyborczych, po tym gdy w niedzielę na serwisie społecznościowym Twitter szacunkowe wyniki wyborów w trzech landach ukazały się już na 90 minut przed zamknięciem lokali.

Choć - jak się okazało - liczby opublikowane na Twitterze nieco różniły się od prognoz ośrodków badania opinii publicznej, na trzy tygodnie przed wyborami do Bundestagu incydent poważnie zaniepokoił polityków oraz federalną komisję wyborczą.

Prognozy publikowane jeszcze w trakcie głosowania mogą bowiem wpływać na zachowania wyborców, dlatego jest to zakazane pod karą do 50 tys. euro grzywny.

"To najwyraźniej nie dość dużo" - ocenił poseł i sekretarz generalny CDU w Badenii-Wirtembergii Thomas Strobl w rozmowie z gazetą "Mannheimer Morgen". "Kara musi naprawdę zaboleć" - dodał, proponując zaostrzenie sankcji.

Dalej gotowi są pójść minister sprawiedliwości Brigitte Zypries oraz bawarski minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann, którzy zaproponowali nawet rezygnację z przeprowadzania sondaży w dniu głosowania (tzw. exit-polls).

Jeśli ośrodki badania opinii nie będą w stanie zachować dyskrecji, "muszą się liczyć z tym, że takie sondaże nie będą dłużej dozwolone" - powiedział Herrmann.

"Nie byłoby to wielką szkodą dla demokracji, jeśli zrezygnowałoby się z ankietowania w dniu wyborów, a wynik byłby podawany dopiero o godz. 20.00 (zamiast o 18.00)" - oceniła w środę Zypries w radiu Deutschlandfunk.

Również przewodniczący federalnej komisji wyborczej Roderich Egler już w poniedziałek zażądał od ośrodków badania opinii, by "obchodziły się z prognozami nad wyraz restrykcyjnie" i nie dawały pretekstu do podważenia wyborów.

Instytuty badania opinii odrzucają wszelkie zarzuty i wskazują, że rzekome prognozy, opublikowane w niedzielę na serwisie Twitter, nie odpowiadały rzeczywistym wynikom sondaży sporządzanych na zlecenie mediów. Szef ośrodka Forsa, Manfred Guellner, określił całą dyskusję jako "nadmuchiwaną histerię".

"W państwach totalitarnych obrońcy praw obywatelskich walczą o możliwość przeprowadzania sondaży, bo pomagają one zapobiec manipulacjom" - ocenił z kolei redaktor naczelny telewizji WDR Joerg Schoenenborn, cytowany przez media.

Już podczas czerwcowych wyborów do Parlamentu Europejskiego w internecie ukazały się przedwcześnie rzekome prognozy. Do poważnej wpadki doszło również po majowych wyborach prezydenckich w Niemczech. Dwoje członków komisji skrutacyjnej Zgromadzenia Federalnego powiadomiło na Twitterze o zwycięstwie prezydenta Horsta Koehlera na 15 minut przed oficjalnym ogłoszeniem wyniku wyborów.

Anna Widzyk (PAP)

awi/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)