Kanclerz Niemiec Angela Merkel i minister obrony Franz-Josef Jung przyznali w poniedziałek pierwsze w historii Bundeswehry odznaczenia Honorowego Krzyża za Męstwo.
Ordery otrzymali czterej żołnierze, którzy 20 października 2008 r. pośpieszyli z pomocą swym towarzyszom oraz cywilom zaatakowanym przez zamachowca w rejonie Kunduzu na północy Afganistanu.
W tym zamachu samobójczym zginęło dwóch niemieckich żołnierzy, a dwóch zostało rannych. Eksplozja zabiła pięcioro afgańskich dzieci. Płonące pojazdy i eksplodująca amunicja nie powstrzymały uhonorowanych w poniedziałek żołnierzy przed próbą ratowania ofiar zamachowca.
Jak podkreśliła w poniedziałek Merkel, Bundeswehra jest armią, która bierze udział w operacjach zagranicznych, dlatego potrzebuje takiego odznaczenia, jak Honorowy Krzyż za Męstwo.
Zaapelowała, by zasługi niemieckich żołnierzy były w większym stopniu doceniane przez opinię publiczną. "W Niemczech zbyt mało mówi się o dokonaniach, wysiłku i ryzyku, jakie ponoszą żołnierze" - dodała Merkel.
Nową odznakę ustanowił w zeszłym roku prezydent Niemiec Horst Koehler. Nie obyło się wówczas bez kontrowersji, bo zdaniem niektórych krytyków order mógłby być kojarzony z ciemnymi kartami historii Niemiec oraz Krzyżem Żelaznym, z którego przyznawania Niemcy świadomie zrezygnowały po II wojnie światowej.
Krzyż Żelazny wprowadził co prawda jeszcze król pruski Fryderyk Wilhelm III w 1813 roku, ale sto lat później odznaczenie to tak ochoczo rozdawano żołnierzom Wehrmachtu, że stał się symbolem hitlerowskiego reżimu.
W trakcie dyskusji o nowym odznaczeniu deputowany CDU i przewodniczący Związku Rezerwistów Ernst-Richard Beck zaproponował nawet przywrócenie Krzyża Żelaznego, argumentując, że wiąże się z nim również piękna tradycja.
Ostatecznie nowa odznaka przyjęła formę krzyża maltańskiego z niemieckim orłem pośrodku, na wstędze w kolorach flagi Niemiec - czarnym, czerwonym i złotym, z liśćmi dębowymi. Jest przyznawana za wykazanie się szczególną odwagą w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia.
Dotychczas obowiązujące w Bundeswehrze odznaczenia powiązane są głównie z długością pełnienia służby wojskowej. Osobiste zasługi uhonorowanych nimi żołnierzy symbolizowała jedynie czerwona krawędź srebrnych i złotych krzyży.
Według parlamentarnego pełnomocnika ds. sił zbrojnych Reinholda Robbe rosnące zaangażowanie niemieckich żołnierzy w misjach zagranicznych powoduje, że cnoty takie jak gotowość pomocy towarzyszom, wierność i odwaga znacznie zyskały na znaczeniu.
Wcześniej żołnierze Bundeswehry jedynie ćwiczyli sytuacje kryzysowe, a dziś są one codzienną rzeczywistością w wielu częściach świata - powiedział Robbe internetowemu wydaniu dziennika "Handelsblatt".
Jego zdaniem nowy medal za męstwo to znak "pozytywnego patriotyzmu", a w żadnym razie kult bohaterów.
Podobnego zdania jest przewodniczący Związku Bundeswehry Urlich Kirsch. Jak podkreślił w rozmowie z telewizją publiczną ARD, w niemieckiej demokracji Bundeswehra "nie ma w ogóle nic wspólnego" z Wehrmachtem, a order za męstwo to "symboliczne podziękowanie od państwa".
Z kolei postkomunistyczna Lewica, przeciwna udziałowi sił Bundeswehry w operacjach zagranicznych, ostro krytykuje nowe odznaczenie. "Historia Niemiec uczy, że społeczne wyróżnianie zawodu żołnierza poprzez stawianie honorowych pomników albo odznaczenia często było zwiastunem udziału w wojnie" - oświadczył polityk Lewicy Paul Schaefer.
Dodał, że rząd RFN powinien raczej ustanowić "Honorowy Medal Bundeswehry za Odwagę Cywilną", który byłby przyznawany żołnierzom odmawiających służby na sprzecznych z prawem międzynarodowym misjach.
Także politycy partii Zielonych oceniają, że order za męstwo to "dziwna polityka symboli".
Niemcy mają dziś 7,2 tys. żołnierzy na misjach zagranicznych, w tym około 3,8 tys. w Afganistanie i ponad 2 tys. w Kosowie. Mniejsze kontyngenty pełnią służbę m.in. w Bośni, u wybrzeży Libanu i Rogu Afryki oraz w antypirackiej operacji "Atalanta".
W Afganistanie od początku misji w 2002 r. zginęło 35 niemieckich żołnierzy. W ostatnich miesiącach nasiliły się ataki na wojska Bundeswehry, stacjonujące na względnie spokojniejszej północy Afganistanu.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ kar/