Szykany w niemieckiej armii są często konsekwencją słabości i błędów dowódców - ocenił pełnomocnik niemieckiego parlamentu ds. sił zbrojnych Helmut Koenigshaus w opublikowanym we wtorek rocznym raporcie o stanie Bundeswehry.
Szczególnie mniej doświadczonym dowódcom "brakuje wiedzy i wyczucia, kiedy przekroczone zostają granice wykroczenia służbowego albo czynu karalnego" - ocenił Koenigshaus. Według niego ordynarne zachowania oraz poniżające wypowiedzi przełożonych w wojsku często wcale nie uchodzą za niestosowne i nierzadko idą w parze z poważnymi uchybieniami.
Publikacja tegorocznego raportu Koenigshausa, który jest swego rodzaju rzecznikiem praw żołnierzy Bundeswehry, wzbudziła w Niemczech duże zainteresowanie ze względu na ujawnione w zeszłym tygodniu incydentami w armii.
W miniony weekend minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg zawiesił w obowiązkach kapitana żaglowca szkolnego Bundeswehry "Gorch Fock" w związku z dochodzeniem po śmierci 25-letniej kadetki, która w listopadzie spadła z rei, oraz pogłoskami, że na pokładzie dochodziło do wywierania presji i molestowania kadetów.
Z kolei niemiecka prokuratura w mieście Gera prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego zabójstwa przeciwko żołnierzowi, który w grudniu zeszłego roku w Afganistanie śmiertelnie postrzelił swojego kolegę. Wymiar sprawiedliwości zajmie się też prawdopodobnie skargami niemieckich żołnierzy stacjonujących w Afganistanie, którzy twierdzą, że listy przysyłane do nich za pośrednictwem poczty polowej są systematycznie kontrolowane.
Koenigshaus nie odniósł się w swoim raporcie szczegółowo do tych incydentów. Zwrócił jednak uwagę na braki w wyszkoleniu żołnierzy, co daje o sobie znać przede wszystkim w trakcie pełnienia służby poza granicami kraju. "Szczególnie niepokojące jest to, że właśnie na misjach zagranicznych kilkakrotnie doszło do wypadków o poważnych konsekwencjach" - zauważył Koenigshaus.
Zażądał, by w ramach planowanej reformy Bundeswehry podjąć działania prowadzące do poprawy dyscypliny w wojsku oraz odpowiedniego przygotowania dowódców.
Z Berlina Anna Widzyk (PAP)
awi/ mc/