Niemiecki rząd zaniepokojony jest planami rosyjskiego koncernu Gazprom wejścia na niemiecki rynek gazu, szczególnie przejęcia udziałów koncernu RWE - podał we wtorek niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
Jak informuje "SZ", powołując się na źródło w niemieckim rządzie, wejście Gazpromu do koncernu RWE nie jest pożądane z politycznego punktu widzenia. Urząd kanclerski Angeli Merkel oraz ministerstwo ochrony środowiska usiłują odwieść niemiecką firmę od sojuszu z Rosjanami - czytamy.
Gazprom zabiega o umocnienie swojej pozycji w Niemczech, nie zadawalając się rolą dostawcy surowców. Obecnie koncern dostaje 15 centów za dostarczenie metra sześciennego gazu do granicy Niemiec. W przypadku uzyskania udziałów w sieci przesyłowej oraz sprzedaży gazu odbiorcom rosyjski koncern mógłby podwoić zysk, co oznacza dodatkowe miliardy euro - tłumaczy gazeta.
Po odrzuceniu przez koncern E.ON propozycji nabycia udziałów w firmie Ruhrgas mnożą się pogłoski o zainteresowaniu Gazpromu koncernem RWE lub innym dużym regionalnym przedsiębiorstwem - pisze "SZ". Niemiecki sektor energetyczny zaniepokoiło wejście Gazpromu jako sponsora do klubu piłkarskiego Schalke 04, co będzie kosztowało Rosjan nawet 125 mln euro. Taka inwestycja ma sens tylko wtedy, gdy chce się poprawić wizerunek u klientów - twierdzą eksperci. Specjaliści z branży zakładają, że Gazprom będzie chciał w najbliższym czasie wejść na niemiecki rynek.
Analitycy przypuszczają, że to właśnie Gazprom stoi za wzrastającymi ostatnio zakupami akcji RWE. RWE jest jedynym niemieckim koncernem dysponującym własnymi źródłami energii (węgiel brunatny), dlatego niemiecki rząd z niechęcią przygląda się poczynaniom Rosjan - czytamy. Jak twierdzi gazeta, urząd kanclerski dał władzom koncernu wyraźnie do zrozumienia, że jest przeciwny tej transakcji. RWE jest atrakcyjnym partnerem dla Gazpromu, gdyż poszukuje dużego akcjonariusza dla swej spółki- córki RWE Westfalen-Weser-Ems.
Jak twierdzi "SZ", Gazprom nie ogranicza swego zainteresowania do RWE. W polu zainteresowania Rosjan jest też północnoniemieckiego koncern EWE, co potwierdził szef firmy.
Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/
