15.3.Moskwa (PAP) - Podczas gdy Zachód wydaje oświadczenia dotyczące niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi, diametralnie odmienny stosunek do białoruskiej kampanii wyborczej panuje w Rosji - pisze w środę moskiewska "Niezawisimaja Gazieta".
Dziennik przedstawia to na przykładzie drukowanych do niedawna w Rosji pism białoruskiej opozycji - w poniedziałek redaktorzy trzech białoruskich gazet opozycyjnych drukowanych w Smoleńsku otrzymali listy informujące o zerwaniu umów.
Szef smoleńskiego kombinatu poligraficznego Anatolij Guczew unieważnił umowy z pisami "Towariszcz", "Narodna Wola" i "Diełowaja Gazieta" tłumacząc, iż redakcje tych gazet zalegały z płatnościami. Dodał jednak, iż nie chce uczestniczyć w grze politycznej. "Nie pozwolę z kombinatu robić placu boju przedwyborczego" - cytuje jego słowa "Niezawisimaja Gazieta".
Dziennik zauważa, iż redaktorzy białoruskich pism są przekonani, iż Guczew decyzję podjął pod naciskiem administracji obwodu smoleńskiego, w której panują - tu "NG" powołuje się na ich słowa - "tradycyjnie przyjazne stosunki z władzami Białorusi".
Michał Zabłocki (PAP)
zab/ ap/