Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

NIK: nieprawidłowości przy badaniach, straty - trudne do oszacowania

0
Podziel się:

Publiczne szpitale kliniczne zamiast zarabiać na komercyjnych badaniach,
zlecanych przez producentów leków i sprzętu medycznego, ponosiły ich koszty. Wynikające z tego
straty NFZ są trudne do oszacowania - powiedział PAP prezes Najwyższej Izby Kontroli Jacek
Jezierski.

Publiczne szpitale kliniczne zamiast zarabiać na komercyjnych badaniach, zlecanych przez producentów leków i sprzętu medycznego, ponosiły ich koszty. Wynikające z tego straty NFZ są trudne do oszacowania - powiedział PAP prezes Najwyższej Izby Kontroli Jacek Jezierski.

Jezierski dodał, że kontrola dotycząca "jedynie ułamka" takich badań wykazała, że Fundusz niesłusznie obciążono kwotą 3,7 mln zł. Raport NIK w tej sprawie został w czwartek przekazany do Sejmu.

Izba sprawdziła 13 spośród 43 funkcjonujących w Polsce szpitali klinicznych (SPSK). Wiele zastrzeżeń kontrolerów wzbudziła organizacja badań klinicznych przeprowadzanych na zlecenie prywatnych firm, głównie farmaceutycznych.

Izba zwraca uwagę na poważną dysproporcję między wynagrodzeniem otrzymywanym z˙tego tytułu przez badaczy (lekarzy ze szpitala prowadzących testy) a˙przychodami szpitali. Np. w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku za objęcie badaniem jednego pacjenta lekarz otrzymywał 2,8 tys. EUR, natomiast szpital tylko 50 EUR, czyli 1,8 proc. sumy, którą dostawał lekarz. Tymczasem - jak podkreśla Jezierski - to właśnie szpitale ponosiły znaczące koszty badań.

"Umowy z producentami leków lub wyrobów medycznych zawierane były najczęściej bez uprzedniej kalkulacji tych kosztów, a powszechna praktyka była taka, że częściowo pokrywano je z publicznych pieniędzy z NFZ. W˙niektórych szpitalach badania kliniczne prowadzono jedynie w oparciu o umowę zawartą przez sponsora z uczelnią medyczną lub bezpośrednio z lekarzem, bez zawarcia stosownego kontraktu ze szpitalem" - podkreśla Jezierski.

"W˙takich przypadkach koszty badań ponosiły w całości SPSK. W rezultacie dochodziło do sytuacji, gdy nierzadko zadłużone szpitale, zamiast zarabiać na badaniach klinicznych, ponosiły koszty komercyjnych badań klinicznych" - dodaje prezes NIK.

Z raportu Izby wynika, że w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach zrealizowano np. sześć badań klinicznych na podstawie umów zawartych pomiędzy firmą a badaczem, ale z pominięciem szpitala.

NIK negatywnie oceniła działalność szpitali klinicznych w zakresie zakupów sprzętu medycznego oraz leków. Kontrola wskazała na niepokojącą zależność między udziałem lekarzy w dochodowych badaniach klinicznych, jak również w wyjazdach na zagraniczne konferencje, sponsorowane przez prywatne firmy - a wielomilionowymi zamówieniami udzielanymi później przez szpitale tym właśnie firmom. W większości szpitali zabrakło przejrzystych zasad regulujących udział pracowników w konferencjach i˙szkoleniach sponsorowanych przez prywatne koncerny.

W raporcie Izby czytamy np., że aż 319 pracowników Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi w latach 2006-2008 wzięło udział w 266 wyjazdach zagranicznych. Według wyjaśnień lekarzy, finansowały je głównie firmy produkujące leki, aparaturę, sprzęt medyczny, odczynniki, a także zajmujące się organizacją badań klinicznych.

Kontrola postępowań przetargowych wykazała, że aż˙9˙na 13 sprawdzonych szpitali NIK oceniła pod tym względem negatywnie. Część przetargów przeprowadzona została z naruszeniem zasad uczciwej konkurencji - w sposób, który z góry preferował wybrane firmy. Okazało się, że w komisjach przetargowych uczestniczyły osoby, które z firmami ubiegającymi się o zamówienie związane były kontraktami na badanie kliniczne lub były przez nie sponsorowane podczas zagranicznych konferencji.

Jeden z lekarzy w Białymstoku brał udział - jako członek komisji - w trzech postępowaniach przetargowych na dostawę leków o wartości ponad 4 mln zł, a w tym czasie prowadził odpłatnie badania kliniczne na zlecenie jednej z firm, która startowała w przetargu i której udzielono następnie zamówień na dostawę dwóch leków.

W Szpitalu Uniwersyteckim w Bydgoszczy, w ośmiu postępowaniach na dostawę środków medycznych, sprzętu i˙wyrobów medycznych oraz odczynników o łącznej wartości 25,9 mln zł, członkowie komisji przetargowych złożyli niezgodne ze stanem faktycznym oświadczenia o braku okoliczności wymagających wyłączenia się z tych postępowań.

Kierownik jednej z˙klinik, będący członkiem komisji przetargowej w czterech postępowaniach na dostawę środków medycznych, związany był umową o odpłatne prowadzenie badań klinicznych na zlecenie firmy, której udzielono zamówienia w każdym z postępowań.

Z kolei w Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach pracownica Centralnego Laboratorium uczestniczyła w pracach komisji przetargowych w trzech postępowaniach na dostawę odczynników do badań, w˙których jako wykonawcę wybrano firmę sponsorującą tej osobie udział w˙krajowych konferencjach.

W Szpitalu Klinicznym w Lublinie, w postępowaniu przetargowym na dostawę stentgraftów aortalnych i˙sprzętu do zabiegów wewnątrznaczyniowych funkcję członka komisji przetargowej pełnił lekarz, który w 2006˙r. i w 2008˙r. dwukrotnie uczestniczył w sympozjach naukowych na koszt firmy, która w wyniku tego przetargu podpisała umowę na dostawy za kwotę prawie miliona zł.

Według NIK, bez skutecznej kontroli i jasnych procedur w szpitalach klinicznych może dochodzić do występowania mechanizmów korupcyjnych.

"Brak skutecznego nadzoru mógł kosztować szpitale kliniczne wiele milionów złotych. Dyrektorzy SPSK nie posiadali pełnej informacji o liczbie i zakresie sponsorowanych badań klinicznych, jak również nie dokonywali rzetelnej kalkulacji ich kosztów, co nie pozwala dziś na określenie dokładnej sumy strat i nieprawidłowości" - podkreśla Jezierski. (PAP)

pro/ abr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)