Zaraz po rozpoczęciu urzędowania nowy minister kultury Włoch Giancarlo Galan opowiedział się za zlikwidowaniem festiwalu filmowego w Rzymie, ponieważ jego zdaniem jest to niepotrzebna konkurencja dla słynnej imprezy w Wenecji.
Rzymski festiwal, który organizowany od 2006 roku, od początku istnienia wywoływał polemiki, ponieważ odbywa się co roku zaledwie kilka tygodni po prestiżowym festiwalu w Wenecji, którego początki sięgają 1932 r. Festiwal w Wiecznym Mieście ma niemal taki sam przebieg, jak ten wenecki, z tą jednak różnicą, że we włoskiej stolicy przyznawana jest osobna nagroda dla filmu uznanego za najlepszy przez widzów. Ale także do włoskiej stolicy przybywają największe gwiazdy Hollywood.
"Festiwal w Wenecji jest najstarszy na świecie , a robienie mu konkurencji uważam za, delikatnie mówiąc, krępujące"- oświadczył Galan, który w środę został zaprzysiężony jako minister kultury. Wcześniej kierował resortem rolnictwa.
Jego zdaniem organizowanie dwóch wielkich festiwali w jednym kraju jest "sprzeczne także z interesami samej włoskiej kinematografii; obecnie i w przyszłości" - dodał.
"Nie ma nic gorszego w dziedzinie kultury i nie tylko, w patriotyzmie lokalnym chcieć uprawiać swój własny ogródek za wszelką cenę. Dlatego należy stać po stronie Wenecji, ponieważ to ona jest historycznie pierwszym światowym przeglądem sztuki kinematograficznej i jako taki powinna pozostać" - stwierdził włoski minister kultury. Jego słowa wywołały oburzenie zwolenników festiwalu w Rzymie, który jest pomysłem poprzedniego burmistrza Waltera Veltroniego, w młodości recenzenta filmowego.
Rzymskiego festiwalu broni także jego następca, obecny burmistrz Gianni Alemanno, który komentując słowa Galana oświadczył: "Rzymskiej imprezy nie wolno dotykać". Przypomniał, że festiwal w Wiecznym Mieście finansowany jest przede wszystkim przez prywatnych sponsorów. Z kasy państwa przeznacza się na ten cel 200 tysięcy euro, podczas gdy Wenecja otrzymuje 7 milionów euro - poinformował Alemanno.
Z ministrem zgodził się natomiast znany włoski działacz kultury, były wiceminister i historyk sztuki Vittorio Sgarbi, który zauważył, że we Francji nie organizuje się festiwalu w Paryżu, skoro jest Cannes.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ mlu/