Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

O pojednaniu polsko-niemieckim na konferencji "Europa-Kontynent Pojednania?"

0
Podziel się:

Uklęknięcie kanclerza RFN Willy'ego Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta
w Warszawie w 1970 r. utorowało drogę do pojednania polsko-niemieckiego - zgodzili się uczestnicy
konferencji "Europa-Kontynent Pojednania?", która odbywa się we wtorek na Zamku Królewskim.

Uklęknięcie kanclerza RFN Willy'ego Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie w 1970 r. utorowało drogę do pojednania polsko-niemieckiego - zgodzili się uczestnicy konferencji "Europa-Kontynent Pojednania?", która odbywa się we wtorek na Zamku Królewskim.

Konferencja odbywa się w 40. rocznicę podpisania układu o normalizacji stosunków pomiędzy PRL oraz RFN oraz przy okazji wizyty w Polsce prezydenta Niemiec Christiana Wulffa, który wraz z prezydentem Bronisławem Komorowskim wystąpią podczas obrad.

W 1970 roku został podpisany układ między PRL a RFN potwierdzający granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Jego najważniejsze postanowienia stały się podstawą układu granicznego zawartego 14 listopada 1990 r. pomiędzy wolną już Polską a zjednoczoną Republiką Federalną Niemiec.

W opinii wielu komentatorów, układ zawarty przez PRL z RFN i podpisany przez ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza i kanclerza RFN Willy'ego Brandta był przełomem w stosunkach pomiędzy Polakami a Niemcami.

Prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych Janusz Reiter podkreślił, że wizyta Willy'ego Brandta w Polsce weszła do podręczników historii, jako przykład "moralnego gestu", który najpierw poruszył sumienia ludzi, a później utorował drogę politycznym procesom.

Jak mówił, gest uklęknięcia Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta, był w Niemczech doświadczeniem, które nie pozostawiło nikogo obojętnym. "Reakcje sięgały od uwielbienia, aż po wzgardę i zarzut o zdradę" - zaznaczył.

Podkreślił, że ten spontaniczny gest z czasem nabierał nowych znaczeń. "Stał się symbolem pojednania polsko-niemieckiego i pojednania w ogóle" - mówił Reiter.

Przypomniał, że Willy Brandt przyjechał 40 lat temu do Polski z misją polityczną. Dodał, że wówczas 7 grudnia podpisany został traktat o normalizacji stosunków między PRL i RFN, czyli jeden z aktów założycielskich europejskiej polityki odprężenia.

Reiter ocenił, że bez pojednania polsko-niemieckiego nie byłoby prawdopodobnie Europy takiej jaka jest. "Ona jest daleka od doskonałości, ale jest czymś niezwykłym jeśli sobie uświadomić gdzie zaczynaliśmy" - wskazywał. Jego zdaniem, gdyby nie pojednanie między Polakami, a Niemcami przekształcenie Europy nie byłoby możliwe.

Historyk prof. Richard Stern uważa, że obecność na konferencji prezydentów Polski i Niemiec Bronisława Komorowskiego oraz Christiana Wulffa świadczy o chęci podtrzymania dzieła pojednania, które realizował Brandt.

Nawiązując do uklęknięcia Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta, powiedział, że przekazał on w ten sposób żal i wstyd Niemców. Jego zdaniem, był to swoisty gest bez precedensu. Podkreślił, że żaden inny Niemiec na wysokim stanowisku nie zrobił czegoś podobnego.

Stern wspominał, jak bardzo poruszyło go zdjęcie Brandta na kolanach. "Odnosiło się wrażenie, że był to szczególny moment, który umacniał nasze nadzieje na prawdziwie demokratyczne Niemcy" - dodał.

"Spontaniczny gest Brandta przemienił jego oficjalny gest, w gest prywatny. Wyraził żal, winę i pokutę, tym samym wytyczył drogę do pojednania" - ocenił Stern.

Podkreślił konieczność kontynuowania tego, co zostało zapoczątkowane 40 lat temu. "Musimy bronić osiągnięć dokonanych w ostatnim półwieczu" - mówił.

Przewodnicząca Fundacji im. Friedricha Eberta Anke Fuchs oceniła, że gest Brandta był nieoczekiwany i osobisty. Według niej, jego zachowanie nie było zaprogramowane. Polityk - podkreślała - uwolnił się od swojego protokołu, odstąpił od scenariusza, dopuścił emocje; jego współpracownicy byli równie zaskoczenia jak opinia publiczna.

"Gest w Warszawie pokazuje poruszenie człowieka. On, członek ruchu oporu przyznał się do winy Niemców" - oświadczyła Fuchs. Jak dodała, niektórym Niemcom odebrał on dech. Widzieliśmy te zdjęcia - wspominała - i musieliśmy nauczyć się tego, co Willy Brandt przez ten gest spowodował. W polityce wewnętrznej było to bardzo kontrowersyjne; konserwatyści tego nie chcieli - przypominała.

Z kolei analityk w Instytucie Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk dr Irina Kobrinskaya przypominała gesty ze strony rosyjskiej w kierunku polskim w ostatnim czasie.

Jak zaznaczyła, Władimir Putin przyjechał w 2005 r. do Oświęcimia na obchody 60. rocznicy wyzwolenia obozu; w zeszłym roku we wrześniu był też na obchodach 70. rocznicy wybuchy II Wojny Światowej na Westerplatte. Jej zdaniem, "strasznym symbolem" była też katastrofa smoleńska, bo miała ona miejsce niemalże w tym samym miejscu co mord na polskich oficerach w Katyniu. W tym kontekście również przypominała gesty ze strony rosyjskiej takie jak zapalanie świec, pomoc tamtejszych władz po tragedii, czy składanie przez Rosjan kwiatów pod polską ambasadą w Moskwie.

W opinii analityczki, gesty te miały wielką wagę w stosunkach między krajami. "Czegoś takiego się nie spodziewano. Odebrano to bardzo dobrze. To były gesty, które rzeczywiście zmieniły sytuację" - podkreśliła Kobrinskaya.

Jej zdaniem, Willy Brandt uważał, że postęp w relacjach między Polską, a Niemcami toczy się w szerszym kontekście historycznym, geograficznym, politycznym i tak samo jest i dziś, bo Rosji potrzebna jest modernizacja i partnerstwo z UE nie tyle za pośrednictwem Polski co wraz z nią. "W tym sensie to zbieżnie, pojednanie, ten reset w relacjach polsko-rosyjskich rzeczywiście jest dobry dla relacji pomiędzy Rosją, a Europą" - stwierdziła.

Do normalizacji stosunków polsko-rosyjskich nawiązał także Reiter. Podkreślił, że nie ma czegoś takiego jak podręcznik pojednania, czy zestaw reguł jak budować pojednanie pomiędzy dwoma krajami. Mówił, że każde stosunki dwustronne mają swoją indywidualną specyfikę.

"To co się stało w Polsce i w Rosji po katastrofie smoleńskiej pokazało, że po obu stronach jest oczekiwanie na coś nowego, na porozumienie" - podkreślił prezes CSM. Według niego, uwidoczniła się potrzeba, która wcześniej nie mogła zaistnieć ze względu na ostre napięcia polityczne.

Pytał, jaki można z tych emocji i potrzeb zrobić użytek. Jego zdaniem, po wizycie w Polsce prezydenta Rosji, obie strony chcą z tego zrobić dobry użytek.

Jednak - jak mówił Reiter - należy sobie uświadomić, że w stosunkach polsko-rosyjskich są pewne słabości. Jego zdaniem, społeczeństwo obywatelskie po stronie rosyjskiej jest słabe. "To jest pewien problem w tym pojednaniu" - dodał. Przypomniał, że pojednanie pomiędzy Polską, a Niemcami było budowane przez społeczeństwo i organizacje.

Reiter zaznaczył, że widzi w społeczeństwie polskim chęć do porozumienia z Rosją, czego jeszcze niedawno nie moglibyśmy sobie wyobrazić. "Trzeba dbać o to, aby ten entuzjazm nie rozbił się o twarde fakty polityczne i nie przekształcił się w rozczarowanie" - powiedział.

Rektor Humbolt-Viadrina School of Governance Gesine Schwan zaznaczyła, że pojęcie pojednania między narodami należy ostrożnie postawić pod znakiem zapytania, bo pojednanie jest sprawą osobistą. Pytała, czy pojednywać mogą się całe narody? Według niej, jeśli spojrzeć na to z perspektywy religijnej to instancją pojednującą jest Bóg, a nie człowiek. Oceniła, że gotowość do pojednania zakłada gotowość do pokory i pokuty.

Joanna Kotowicz i Krzysztof Strzępka (PAP)

joko/ stk/ par/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)