Wspierał "Solidarność" sercem, odwagą, ale też ekonomicznie w trudnym dla niej okresie lat 80. - tak zmarłego w poniedziałek księdza prałata Henryka Jankowskiego wspomina dominikanin, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, o. Maciej Zięba.
O. Zięba powiedział PAP, że w życiu ks. Jankowskiego można wyróżnić dwa okresy - czasy PRL oraz aktywność w czasach wolnej Polski. "O tym pierwszym okresie warto mówić dużo, mocno, głośno i pozytywnie" - powiedział dominikanin.
"Od momentu, gdy ks. Jankowski zdecydował się wejść do Stoczni, odprawić tam mszę świętą i być z +Solidarnością+ cały czas, to te lata zapisują go w historii naszej niepodległości złotymi zgłoskami" - powiedział. Zaznaczył, że za tę działalność ks. Jankowski powinien zostać zachowany we "wdzięcznej pamięci".
O. Zięba przypomniał, że kościół św. Brygidy był w latach 80. bastionem wolności, gdzie ludzie - często o różnych poglądach - znajdowali schronienie, wsparcie i osłonę. "Największe słowa uznania o ks. Jankowskim w tamtym czasie słyszałem od wielu ludzi, także o lewicowych poglądach, niezwiązanych z Kościołem" - dodał.
Ks. Jankowski w sierpniu 1980 r. odprawił mszę św. dla strajkujących robotników w Stoczni Gdańskiej. Od tego czasu nazywany był "kapelanem Solidarności". W latach 80. był patronem i gospodarzem wielu spotkań opozycjonistów.
"Ostatni raz rozmawiałem z prałatem w kwietniu na pogrzebie marszałka Macieja Płażyńskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Widać było, że jest on poważnie chory" - dodał o. Zięba. (PAP)
mja/ abr/ mhr/