*Prezydent USA Barack Obama dał do zrozumienia, że przy nominacji nowego sędziego Sądu Najwyższego będzie dla niego istotne, czy popiera on prawo kobiet do aborcji. *
Obama spotkał się w środę na Kapitolu z grupą senatorów z komisji, które będą zatwierdzać nominację jego kandydata do Sądu Najwyższego. Prezydent musi jej dokonać w związku z zapowiedzią jednego z sędziów, Johna Paula Stevensa, że w lecie odchodzi na emeryturę.
"Częścią tego, co promują wartości naszej konstytucji, jest to, że ludzie mają zapewnioną ochronę swej prywatności, w tym integralności swojego ciała, i kobiety nie są tu wyjątkiem" - powiedział Obama przed spotkaniem z senatorami.
Sędzia Stevens ma 90 lat. Członkowie składu Sądu Najwyższego zasiadają w nim dożywotnio. Stevens jest jednym z liberalnych sędziów i oczekuje się, że jako jego następcę Obama wyznaczy kandydata o podobnym odcieniu ideologicznym.
Oznaczałoby to, że w SN, w którym zasiada 9 sędziów, nie zmieni się proporcja sędziów liberalnych i konserwatywnych - obecnie pozostają oni we względnej równowadze.
Amerykański SN rozstrzyga o zgodności z konstytucją ustaw i orzeczeń sądów niższej instancji, a więc łączy funkcje, które w Polsce pełnią osobno Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny. Oprócz urzędu prezydenta jest najbardziej szanowaną instytucją w USA.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/