Sąd Okręgowy w Opolu wydał we worek negatywną opinię ws. ułaskawienia skazanego za potrójne zabójstwo Jacka J., który odsiaduje wyrok za zamordowanie w Niemczech trzech kobiet. Do zabójstw doszło we wrześniu 2000 r.
W dalszej procedurze Sąd Okręgowy w Opolu przekaże prośbę o ułaskawienie, którą w styczniu tego roku skierował do Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego Jacek J., wraz z wydaną we wtorek negatywną opinią do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Jak wyjaśnił PAP rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Opolu Waldemar Krawczyk, jeśli sąd apelacyjny również wyda opinię negatywną, to prośba skazanego o ułaskawienie "pozostanie bez dalszego biegu". "Jeśli natomiast sąd apelacyjny odniesie się do prośby o ułaskawienie pozytywnie, to akta sprawy zostaną przekazane Prokuratorowi Generalnemu celem nadania prośbie dalszego biegu" - dodał sędzia Krawczyk.
Przy wydaniu opinii pozytywnej sąd musi wskazać sposób, w jaki ułaskawienie miałoby być wykonane - np. przez darowanie lub zawieszenie reszty zasądzonej skazanemu kary. "Wskazanie to nie wiąże jednak prezydenta przy podejmowaniu ostatecznej decyzji o ułaskawieniu" - stwierdził rzecznik opolskiego sądu.
Bracia Jacek i Marek J. z Głuchołaz zostali oskarżeni ws. mordu na peryferiach kurortu Bad Kreuznach nad Renem, do którego doszło we wrześniu 2000 r. w tamtejszej stadninie koni. Ich proces był jednym z głośniejszych na Opolszczyźnie.
Ofiarami zabójstw były trzy kobiety - żona, teściowa i szwagierka Niemca Rupertusa S., którego niemiecki wymiar sprawiedliwości uznał za zleceniodawcę morderstw i skazał na dożywocie. Rupertus S. miał zlecić zabójstwa, by przejąć majątek. Według niemieckich sądów działał przy współudziale pracownika stadniny, a wykonanie zbrodni miał zlecić Jackowi i Markowi J. Proces był poszlakowy, na miejscu zbrodni znaleziono odciski palców braci z Głuchołaz oraz ślad buta i krwi Jacka J. w domu jednej z ofiar.
Marek i Jacek J. nigdy nie przyznali się do winy. W 2005 r. opolski sąd okręgowy skazał Jacka J. na dożywocie, a jego brata Marka na 8 lat więzienia za zapewnienie alibi bratu podczas procesu. W 2008 r. we wszczętym ponownie procesie Marka J. oczyszczono z zarzutów. Dwa lata później sąd we Wrocławiu zasądził mu 250 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za ponad 54 miesiące niesłusznego aresztu.
Jacek J. odsiaduje wyrok dożywocia. W styczniu tego roku wystosował prośbę o ułaskawienie do prezydenta RP. Przekonuje w niej, że jest niewinny, a podczas procesu prokuratura i sąd popełniły wiele błędów. (PAP)
kat/ itm/