Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Osiatyński: organizatorzy powinni odpowiadać za demonstracje

0
Podziel się:

Organizatorzy demonstracji gwarantujący, że są one pokojowe, muszą
odpowiadać za ich przebieg - mówił we wtorek konstytucjonalista, prof. Wiktor Osiatyński, na
debacie o wolności zgromadzeń w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Organizatorzy demonstracji gwarantujący, że są one pokojowe, muszą odpowiadać za ich przebieg - mówił we wtorek konstytucjonalista, prof. Wiktor Osiatyński, na debacie o wolności zgromadzeń w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Debata wiązała się z przedstawioną w grudniu zeszłego roku przez MSWiA nowelizacją ustawy o zgromadzeniach publicznych. Wprowadza ona do polskiego prawa nieznane wcześniej pojęcie zgromadzenia spontanicznego. Obecnie demonstrację - czyli zgromadzenie co najmniej 15 osób - zgłasza się w gminie w terminie od 30 do 3 dni przed jej planowanym przeprowadzeniem. Tzw. zgromadzenie spontaniczne będzie trzeba zgłosić na 24 godziny przed jego rozpoczęciem.

"Nasze obecne prawo o zgromadzeniach z trudem mieści się w europejskich standardach, ma zbyt wiele ograniczeń" - mówił we wtorek prof. Osiatyński. Podkreślał on wielkie znaczenie tego prawa obywatelskiego. W jego opinii rola policji zabezpieczającej manifestację - obojętnie czy legalną, czy też nie, jest taka sama - ochrona ładu i porządku w miejscu. "Ochrona prawa należy do sądu" - dodał.

Zaznaczył zarazem, że odpowiedzialność organizatora manifestacji za jej deklarowany pokojowy przebieg powinna być realna. "Można nawet rozważyć, czy jeśli organizator dwukrotnie nie zapewni bezpieczeństwa w czasie demonstracji, za trzecim razem otrzyma sprzeciw wobec swojego wniosku" - powiedział Osiatyński.

"Obecnie często jest tak, że gdy demonstracja przestaje mieć pokojowy charakter, organizatorzy gdzieś znikają i policja ani delegat z ratusza nie ma komu formalnie zakomunikować, że jest ona nielegalna i zgodnie z prawem będzie rozwiązana" - mówiła dyrektor Ewa Gawor, zajmująca się w warszawskim ratuszu kwestiami bezpieczeństwa.

"Przez te lata, gdy mam styczność z organizatorami demonstracji, zawsze deklarują, że będą miały pokojowy charakter. Nawet gdy manifestanci mają ze sobą kamienie, petardy i styliska kilofów" - dodała Gawor. "Kiedy kończy się pokojowy charakter demonstracji? Gdy rzuca się kamieniami w policjantów? Gdy pali się opony?" - pytała.

"Palenie opon to naruszenie ustawy o ochronie środowiska" - zareagował na to kolejny dyskutant, Dariusz Szwed - współprzewodniczący partii Zieloni 2004. To jego przypadek - manifestacji w obronie doliny Rospudy spowodował nowelizację ustawy o zgromadzeniach, wprowadzającą nową formę manifestacji spontanicznej. Szwed uznał, że 24-godzinny wymóg zgłoszenia demonstracji jest przesadny, bo policji i gminie wystarczyłoby na to 6-7 godzin. "Obecna ustawa jest archaiczna, życie bardzo przyśpieszyło" - dodał.

Jak powiedział insp. Adam Pałafij z biura prawnego Komendy Głównej Policji, prawo jest odpowiednie, kłopoty sprawia jednak jego stosowanie. "Odpowiedzialność za pokojowy przebieg demonstracji jest enigmatyczna. Sami sobie prokurujemy interwencję policji, gdy organizator odpowiada za ludzi. Gdy na demonstracji zaczyna się przemoc i nikt z organizatorów jej nie powstrzymuje - wkracza psychologia tłumu i problemy są jeszcze większe" - ocenił. Postulował, by organizator manifestacji miał obowiązek najpierw zawiadamiać policję, a dopiero potem - gminę.

Według nowelizacji ustawy o zgromadzeniach autorstwa MSWiA, krokiem w stronę całkowitej wolności zgromadzeń byłoby zorganizowanie w gminach hyde parku - miejsca, gdzie można swobodnie protestować przeciwko czemukolwiek. Gorącym zwolennikiem organizowania takich miejsc jest prof. Osiatyński. "Trzeba to upowszechniać. Jeśli ktoś uważa, że 24 godziny na zgłoszenie demonstracji to też za dużo, może swobodnie przyjść do Hyde Parku i tam zapowiedzieć, że jutro będzie wielka demonstracja" - mówił.

Jak powiedział PAP mec. Sławomir Pyźlak z MSWiA, w Polsce jest obecnie tylko jedno miejsce, określane mianem hyde parku - w Warszawie. Według stołecznych mediów, nie ma wielu chętnych do wypowiadania tam swych poglądów.

MSWiA chce, aby organizator manifestacji miał obowiązek powiadamiać policję o zamiarze jej przeprowadzenia nie później niż 24 godziny przed planowanym rozpoczęciem. Nie będzie można go zakazać, a rozwiązanie zgromadzenia przez policję w trakcie jego trwania byłoby możliwe tylko, jeśli zagrażałoby ono życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach.

Dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka postuluje, by to Sąd Najwyższy - a nie jak obecnie wojewódzki sąd administracyjny - rozpatrywał odwołania od decyzji samorządu zakazującej manifestacji.

MSWiA uważa, że procedura zgłaszania manifestacji nie powinna być uciążliwa ani biurokratyczna, bo podważyłoby to wolność zgromadzeń przez zniechęcenie tych, którzy chcieliby w nich uczestniczyć. (PAP)

wkt/ wkr/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)