Co najmniej 73 osoby zginęły w niedzielnych zamachach w północno-zachodnim Pakistanie - podano w Islamabadzie. Wcześniej informowano o 30 zabitych.
Jak powiedział pakistański minister spraw wewnętrznych Aftab Sherpao, władze badają obecnie czy krwawa seria zamachów w niedzielę na graniczących z Afganistanem terenach plemiennych ma związek z wydarzeniami w Czerwonym Meczecie w Islamabadzie, gdzie w ataku sił bezpieczeństwa na radykałów islamskich zginęło ponad 100 osób.
Po ubiegłotygodniowym szturmie na meczet, ekstremiści apelowali do swych sympatyków o podjęcie akcji odwetowych i ogłoszenie świętej wojny muzułmanów przeciwko władzom Pakistanu.
W reakcji na wydarzenia w meczecie w Islamabadzie, przywódcy protalibańskich klanów z graniczącego z Afganistanem plemiennego terytorium Północnego Waziristanu ogłosili w niedzielę koniec porozumienia o "wiecznym pokoju", zawartego we wrześniu 2006 roku z pakistańskim rządem.
Na mocy porozumienia przywódcy miejscowych klanów zobowiązali się w zamian za wycofanie z ich ziem oddziałów wojska, że nie będą udzielać schronienia "obcym bojownikom" ani też przekraczać granicy z Afganistanem, by tam atakować siły koalicji wielonarodowej bądź armii afgańskiej.
Anulowanie porozumienia - zdaniem obserwatorów - może poważnie skomplikować i tak już trudną sytuację prezydenta Perveza Musharrafa, który może anulować planowane na ten rok wybory parlamentarne oraz wprowadzić w kraju stan wyjątkowy.