Australijska Partia Pracy, kierowana przez premier Julię Gillard, uzyskała poparcie dwóch niezależnych parlamentarzystówi zdobyła większość w parlamencie, dzięki czemu będzie mogła utworzyć nowy rząd.
Decyzja o poparciu Partii Pracy, ogłoszona we wtorek przez deputowanych Tony'ego Windsora i Robba Oakeshotta, daje ugrupowaniu 76 głosów w 150-osobowej Izbie Reprezentantów i pozwoli centrolewicowej partii sprawować władzę przez kolejną trzyletnią kadencję.
Dzięki temu Gillard będzie mogła kontynuować realizację swoich planów przewidujących m.in. wprowadzenie 30-procentowego podatku od firm wydobywających rudę żelaza i węgiel oraz zmuszenie przedsiębiorstw zanieczyszczających środowisko do opłat za emisję tlenków węgla.
"Wyrażam zaufanie i poparcie dla rządu, a tym samym Julii Gillard" - oświadczył Oakeshott, ostatni z trzech niezależnych parlamentarzystów, którzy opowiedzieli po stronie którejś z największych australijskich partii.
Wcześniej inny niezależny parlamentarzysta Bob Katter zdecydował się poprzeć opozycyjną Partię Liberalną Australii, kierowaną przez Tony'ego Abbotta.
W przeprowadzonych 21 sierpnia wyborach, w których nie udało się wyłonić zdecydowanego zwycięzcy, konserwatywno-liberalna opozycja zdobyła 73 miejsca.
Były to pierwsze od 1940 roku wybory, w wyniku których ani laburzystom Gillard ani liberalnym konserwatystom Abbotta, nie udało się zdobyć większości w parlamencie.
Julia Gillard, pierwsza w historii Australii kobieta-premier, przejęła pod koniec czerwca przywództwo w swej partii i stanowisko premiera z rąk Kevina Rudda, którego popularność zaczęła w tym roku gwałtownie spadać.
Czytaj w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1319666400&de=1319752740&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&w=460&h=250&cm=0&rl=1"/>