Sytuacja w Syrii musi być rozwiązana w sposób pokojowy - oznajmiła szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton, pytana we wtorek przez europosłów o możliwość interwencji wojskowej. Dodała, że UE zastanawia się nad dalszymi środkami presji gospodarczej na Damaszek.
"Wszyscy desperacko staramy się znaleźć wyjście z syryjskiego kryzysu" - mówiła Ashton, relacjonując na sesji PE w Strasburgu działania, jakie prowadzi UE w sprawie Syrii.
Jako główny cel tych zabiegów wskazała doprowadzenie do rozejmu i powstanie nowego rządu w Damaszku. Mówiła też, że syryjski prezydent Baszar el-Asad nie dotrzymuje zobowiązań w sprawie zawieszenia broni "i każdego dnia potwierdza, że nie ma legitymizacji".
Jednak pytana wprost przez niektórych eurodeputowanych o możliwość ograniczonej interwencji wojskowej, wobec fiaska - ich zdaniem - innych działań, Ashton zaznaczyła: "Musimy pracować krok po kroku i być bardzo ostrożni, tak aby rozwiązać sytuację w pokojowy sposób".
"Jeżeli przejdziemy do wprowadzenia sił pokojowych, musimy mieć absolutną jasność co do tego, jaki będzie mandat tych sił i czyj to będzie mandat. Armia syryjska to ponad 300 tysięcy bardzo dobrze uzbrojonych żołnierzy, w związku z tym wszelkie działania militarne muszą być bardzo uważnie przemyślane" - dodała.
UE obecnie - podkreśliła - uważa za konieczne wywieranie nacisków na reżim Asada i zachęcanie do współpracy krajów, które mają wpływ na Damaszek, jak Rosja i Chiny, po to, by doprowadzić do rozejmu. Unia nadal popiera plan specjalnego wysłannika ONZ i Ligi Arabskiej Kofiego Annana. Mandat Annana "nie wygasł", choć jego plan jest uznawany przez niektórych za martwy - podkreśliła Ashton.
"Codziennie zastanawiamy się, co jeszcze możemy zrobić, by wywierać presję gospodarczą na reżim" - przekonywała. "Musimy podjąć dalsze działania, by jeszcze bardziej izolować reżim (Asada), (...) wzmocnić sankcje międzynarodowe" - oświadczyła.
Jednak - jak przyznała - "znalezienie rozwiązania jest bardzo trudne", podczas gdy sytuacja w Syrii "jest dużo gorsza, niż możemy sobie wyobrazić, i tak zła, jak to tylko możliwe".
Mimo międzynarodowych wysiłków dyplomatycznych w Syrii codziennie dochodzi do rozlewu krwi. Działacze opozycji twierdzą, że Asad celowo atakuje cywilów, podczas gdy reżim w Damaszku o przemoc oskarża "zbrojne gangi". Opozycyjne syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podaje, że zginęło już ponad 14 tys. ludzi.
Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague oświadczył we wtorek, że interwencja wojskowa w Syrii nie jest brana pod uwagę. "Nie powinniśmy myśleć o tym w kategoriach drugiej Libii" - powiedział brytyjski minister.
Ze Strasburga Anna Wróbel (PAP)
awl/ mc/