Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PiS chce, by komisja hazardowa zajęła się Zieleńcem i Czorsztynem

0
Podziel się:

Klub PiS złoży w Sejmie projekt uchwały poszerzającej zakres prac
hazardowej komisji śledczej o wątek inwestycji Ryszarda Sobiesiaka w Zieleńcu i sprawę przetargu na
dzierżawę wyciągu narciarskiego nad jeziorem w Czorsztynie - poinformowali posłowie PiS.

Klub PiS złoży w Sejmie projekt uchwały poszerzającej zakres prac hazardowej komisji śledczej o wątek inwestycji Ryszarda Sobiesiaka w Zieleńcu i sprawę przetargu na dzierżawę wyciągu narciarskiego nad jeziorem w Czorsztynie - poinformowali posłowie PiS.

"Zakres prac komisji hazardowej jest zdecydowanie zbyt wąski. Kwestia załatwienia wielu spraw nie tylko w Warszawie, ale w wielu miejscach Polski może pokazać całej opinii publicznej jaki w czasach rządów PO istniał mechanizm, nie tylko w procesie stanowienia prawa, ale również procesie jego stosowania przez organy administracji publicznej" - argumentowała na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie Beata Kempa (PiS), która zasiada w hazardowej komisji śledczej.

"Być może afera hazardowa jest tylko jednym z obszarów megaafery. Dzisiaj wiemy zdecydowanie więcej. Potrzebne są nam akta" - dodała.

Inny poseł komisji hazardowej Zbigniew Wassermann, również argumentując złożenie takiego wniosku przez PiS, podkreślił, że "ci sami ludzie, wiedząc o tym, że w aferze hazardowej są monitorowani, kontynuują swoją działalność zarówno w Czorsztynie, jak i Zieleńcu". "Dlaczego tak postępują? Czy mają nad sobą jakiś parasol ochronny także ze strony organów ścigania?" - zastanawiał się Wassermann.

W uzasadnieniu do projektu zmiany uchwały powołującej hazardową komisję śledczą posłowie PiS ocenili, że szczegółowe zbadanie nowych wątków pozwoli na rozstrzygnięcie wątpliwości powstałych w zeznaniach złożonych przed komisją przez byłego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.

Wassermann przekonywał, że sprawy Czorsztyna, Zieleńca i prób wpływania na kształt nowelizacji ustawy hazardowej łączą te same osoby: Sobiesiak, Drzewiecki i Chlebowski. "Ta kwestia łączności podmiotowej, czyli to, że dotyczy to tych samych osób, że dotyczy to tego samego czasu, powoduje, że mamy do czynienia z sytuacją bardzo ścisłego związku tamtej sprawy ze sprawą, która jest rozpatrywana przez komisję, tak ścisłego związku, że komisja jakby weszła już bez dokumentów, bez materiałów dotyczących tamtych kwestii w tę problematykę" - mówił poseł PiS.

Jak zaznaczał z porównania stenogramów podsłuchów bohaterów tzw. afery hazardowej i ich zeznań przed komisją śledczą wynika, że Chlebowski, Drzewiecki i Sobiesiak "po prostu kłamali". Jego zdaniem właśnie dlatego PO i PSL nie będą chcieli się zgodzić na poszerzenie zakresu prac komisji o kolejne wątki.

Według PiS pełne poznanie tzw. afery hazardowej będzie możliwe dopiero po uzyskaniu informacji na temat wszystkich kontaktów miedzy byłymi czołowymi politykami PO, a Sobiesiakiem. "Do chwili obecnej najciekawsze materiały w sprawie nie są dostarczane komisji z uwagi na maksymalnie ograniczony zakres jej prac" - podkreślono w uzasadnieniu. Posłowie PiS są zdania, że Drzewiecki i Chlebowski "mogli podejmować działania, których celem było wpływanie na przebieg postępowań administracyjnych".

Wtorkowa "Rzeczpospolita" podała, że z podsłuchów CBA, dotyczących inwestycji Sobiesiaka w wyciąg narciarski w Zieleńcu, wynika, że posłowie Platformy Obywatelskiej znali biznesmena dużo lepiej, niż mówili przed komisją śledczą.

Według b. szefa Biura Mariusza Kamińskiego szef gabinetu ministra sportu - w czasie gdy resortem kierował Mirosław Drzewiecki - Marcin Rosół załatwił w Ministerstwie Środowiska zezwolenie na trwałe wylesienie gruntów, na których firma Sobiesiaka budowała wyciąg narciarski. "Rz" napisała, że wyciąg w Zieleńcu zaczął działać w grudniu 2008 roku, choć zgodnie z procedurami firma Sobiesiaka mogła się ubiegać o pozwolenie na budowę dopiero w marcu 2009 roku.

Według "Rz" we wrześniu 2008 roku Sobiesiak skarżył się Drzewieckiemu, że nie zrobi wyciągu przed zimą, a minister sportu obiecał pomoc. "Rz", powołując się na analizę CBA, opublikowała też stenogram rozmowy Rosoła z Sobiesiakiem (listopad 2008), podczas której współpracownik Drzewieckiego mówił: "My załatwiliśmy ci wycinkę, ale śniegu ci nie załatwimy".

Sam Rosół mówił w czwartek przed komisją, że prośba biznesmena była jak "interwencja każdego innego petenta, który nie może uzyskać informacji od urzędu centralnego". "Nie dziwiłem się, że prosi mnie o pomoc, bo inwestycja dotyczyła obiektu z zakresu infrastruktury sportowej" - dodał. Zaznaczył, że w Warszawie "zorientował się w sprawie" i okazało się, że "dokument czekał do odbioru w Ministerstwie Środowiska".

Z kolei o sprawie przetargu na dzierżawę wyciągu narciarskiego nad Jeziorem Czorsztyńskim, którym miał interesować się Sobiesiak poinformował w listopadzie portal tvp.info 2009 r. Kluczową postacią przetargu był Lech Janczy - ówczesny działacz PO, który był pełnomocnikiem zarządu państwowego Zespołu Elektrowni Wodnych w Niedzicy, do których należał wyciąg.

Według tvp.info, przetarg był zaplanowany na 12 października, a Janczy miał z końcem września pożegnać się z firmą; Sobiesiak w rozmowach z byłym szefem klubu PO Zbigniewem Chlebowskim i Drzewieckim miał zabiegać o to, by ci sprawili, żeby Janczy pracował w niedzickiej elektrowni w momencie rozstrzygnięcia przetargu. Przetarg odbył się, ale ze względu na podejrzenia co do Janczego, został unieważniony. Janczy został później wykluczony z PO. Według tvp.info aktywny w tej sprawie był także Rosół.

Rosół, podkreślał przed komisją, że nie znał sprawy Czorsztyna, a teza, że zajmował się tamtejszym przetargiem "powstała tylko w oparciu o jedną rozmowę telefoniczną z Ryszardem Sobiesiakiem". "Nigdy się tym nie zajmowałem, nie znam pana Lecha Janczego, absolutnie nic w tej sprawie nie wiem" - oświadczył.(PAP)

tgo/ stk/ par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)