Posłanka PiS Małgorzata Sadurska, tłumacząc czwartkową decyzję Sejmu o przerwie w posiedzeniu, powiedziała, że cały czas trwają rozmowy koalicyjne i "aby je domknąć, potrzebne są cztery dni spokoju".
W czwartek Sejm - na wniosek klubów PiS, Samoobrony, LPR i Ruchu Ludowo-Narodowego - przerwał obrady do wtorku, 17 października.
Sadurska podkreśliła na czwartkowym briefingu prasowym w Sejmie, że PiS "wie jedno, że Polsce potrzebna jest stabilna większość parlamentarna, która utrzyma się trzy lata".
Klub PiS, jak powiedziała posłanka, jest zaskoczony wypowiedzią wicemarszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego (PO), który - podkreśliła - przed głosowaniem wniosku o przerwę powiedział, że "PiS postępuje niemoralnie". "My chcemy prawdziwej moralności, a nie moralności wypełzającej z +szafy Lesiaka+" - zadeklarowała.
Inny uczestnik konferencji, poseł PiS Karol Karski podkreślił, że kilka dni przerwy potrzebne jest na uspokojenie atmosfery i doprowadzenie do stworzenia koalicji.
"Jeśli takie decyzje nie zapadną, to oczywistym jest, że trzeba będzie oddać decyzje w ręce wyborców" - powiedział poseł.(PAP)
ann/ hgt/ par/ kaj/