Jazdą po pijanemu "pod prąd" i zderzeniem z wysepką drogową w Bytomiu zakończyła się dla 41-letniej kobiety wyprawa do matki po kłótni z mężem.
Kobieta cudem uszła bez obrażeń, teraz grozi jej 2 lata więzienia - poinformował w piątek zespół prasowy śląskiej policji.
Mieszkanka Zabrza pokłóciła się z mężem i postanowiła pojechać do swojej matki, mieszkającej w odległych o kilkaset kilometrów Puławach. W Bytomiu pojechała jednokierunkową ulicą "pod prąd", uderzyła w znaki ustawione na wysepce drogowej i zatrzymała się na skrzyżowaniu.
Kobieta może mówić o szczęściu, bo oderwane pręty zniszczonego oznakowania wbiły się w dach samochodu, kilka centymetrów od jej głowy. Odłamki znaków zniszczyły też karoserię znajdującego się obok forda. Policjanci z drogówki poddali zabrzankę badaniu na trzeźwość. Okazało się, że ma blisko dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
Pijana sprawczyni kolizji trafiła do policyjnego aresztu. Kiedy wytrzeźwieje, stanie przed prokuratorem. Za jazdę w pod wpływem alkoholu grozi jej nawet 2 lata więzienia. (PAP)
lun/ malk/ mow/