Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PO, LiD i PSL za zniesieniem blokowania list w wyborach samorządowych

0
Podziel się:

Wszystko wskazuje na to, że zlikwidowana
zostanie możliwość blokowania list w wyborach samorządowych, czyli
tworzenia grup list i zawierania przez komitety wyborcze umów o
wspólnym podziale mandatów.

Wszystko wskazuje na to, że zlikwidowana zostanie możliwość blokowania list w wyborach samorządowych, czyli tworzenia grup list i zawierania przez komitety wyborcze umów o wspólnym podziale mandatów.

Poparcie dla odpowiedniego projektu zmian w samorządowej ordynacji wyborczej wyraziły w środę kluby PO, PSL i LiD. PiS deklaruje, że "nie będzie utrudniał" prac nad projektem.

Blokowanie list zostało wprowadzone w zeszłej kadencji głosami PiS, Samoobrony i LPR na niecałe trzy miesiące przed wyborami samorządowymi. Wprowadzone wtedy - w 2006 r. - rozwiązanie dało m.in. możliwość tworzenia grup list i zawierania przez komitety wyborcze umów o wspólnym podziale mandatów.

Ówczesna opozycja, czyli PO, PSL i SLD, zaskarżyła te przepisy do Trybunału Konstytucyjnego, a także tryb uchwalenia nowelizacji oraz wprowadzenie krótszego niż 14 dni vacatio legis, czyli okresu między ogłoszeniem ustawy a jej wejściem w życie.

TK uznał jednak, że przepisy dotyczące blokowania list nie naruszają ustawy zasadniczej.

Przedstawiciel wnioskodawców Witold Gintowt-Dziewałtowski (LiD) przypomniał podczas środowej debaty w Sejmie, że zdania odrębne do orzeczenia złożyło troje sędziów: ówczesny prezes TK Marek Safjan oraz sędziowie Ewa Łętowska i Mirosław Wyrzykowski.

Zdaniem posła lewicy, przepisy wprowadzone w 2006 r. naruszają m.in. zasady decentralizacji władzy publicznej i równości głosu każdego wyborcy. Zaznaczył, że blokowanie list zostało wprowadzone tuż przed wyborami samorządowymi, bez odpowiedniego vacatio legis.

"W systemie samorządowym chodzi, tak naprawdę, nie o koncentrację systemu partyjnego i scentralizowaną dominację jakiegoś konkretnego ugrupowania (...), ale o coś wręcz przeciwnego - o decentralizację" - podkreślił polityk.

Przypomniał też, że TK stwierdził w 2006 r., iż w przypadku istotnych zmian w prawie wyborczym - dotyczącym np. granic okręgów, progów wyborczych, metod ustalania wyników wyborów - niezbędne jest 6-miesięczne vacatio legis, czyli termin między ogłoszeniem ustawy a jej wejściem w życie.

Gintowt-Dziewałtowski przytoczył też dane, z których wynika, że w wyborach z października 2006 r. w głosowaniach do rad gmin oddano prawie 6 proc. głosów nieważnych, do rad powiatów prawie 8,5 proc. a do sejmików województwa aż 13 proc. głosów nieważnych. Dane te świadczą, według niego, że przepisy były niezrozumiałe dla wyborców i wielu z nich zostało wprowadzonych w błąd.

Szef MSWiA Grzegorz Schetyna stwierdził podczas środowej debaty, że przepisy o blokowaniu list funkcjonowały w poprzednich wyborach samorządowych, ponieważ zostały uchwalone przez ówczesny parlament. Ale - dodał - jest to "złe prawo i od tego prawa trzeba odejść".

Podkreślił, że przygotowując w 2006 r. nowe przepisy złamano obyczaj sejmowy odwołując ówczesnego szefa sejmowej komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej Waldemara Pawlaka (PSL).

Koalicja ukarała w ten sposób szefa ludowców za decyzję o przeprowadzeniu wysłuchania publicznego nad projektem zmian w samorządowej ordynacji (pomysł przeszedł głosami PO, PSL i SLD). Szef MSWiA zauważył też, że zmiany, które forsowało PiS, wcale nie pomogło tej partii podczas wyborów.

Schetyna zadeklarował w imieniu rządu wspólną pracę z samorządem nad tworzeniem "dobrego prawa". Powiedział, że w tym roku chcą pracować nad opracowaniem kodeksu wyborczego.

Nad kodeksem wyborczym pracuje też klub LiD. Gintowt- Dziewałtowski poinformował w czasie debaty, że prace nad nim trwają już od ośmiu miesięcy.

Krystyna Garbicka (PiS) zwróciła uwagę, że największym beneficjentem przepisów o blokowaniu list zostało PSL, które - jak mówiła - w wyborach samorządowych uzyskało słaby wynik, a dzięki zblokowaniu z PO, zdobyło więcej mandatów niż gdyby startowało samo.

"Ustawa oprócz dobrych uregulowań przysparzała czasem wyborcom kłopotów, którzy nie zawsze rozumieli sens tej regulacji" - przyznała jednak posłanka PiS.

Klub PiS - podkreśliła - nie będzie utrudniał zmiany ordynacji samorządowej. "Przypominamy jednak, że prawie zawsze ten kto majstruje przy ordynacji wyborczej źle na tym wychodzi" - zauważyła.

Waldy Dzikowski (PO) ocenił, że blokowanie deformowało wynik wyborczy, koncentrowało władzę, upolityczniało wybory samorządowe oraz umniejszyło rolę społeczności lokalnych.

Bronisław Dudka (PSL) mówił, że blokowanie powodowało, iż zdarzały się przypadki łączenia w grupy ugrupowań o zupełnie odmiennych politycznie poglądach. Opowiedział się za zniesieniem blokowania, bo - jak zaznaczył - dobry wynik daje nie ono, a dobrzy kandydaci.

Jan Kochanowski z LiD ocenił, że przepisy te są sprzeczne z interesem publicznym i sprawia, że głos wyborcy może dawać mandaty ugrupowaniu, na które on nie głosował. Podał przykład województwa lubuskiego, gdzie PO w wyborach do sejmiku uzyskała 28 proc. i 10 mandatów, LiD - 24 proc. i 6 mandatów, a PiS - 19 proc. i aż 9 mandatów.

Teraz nad poselskim projektem LiD będzie pracowała Komisja Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej.(PAP)

stk/ mok/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)