Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PO: wbrew zapowiedziom decyzje ws. list wyborczych po 11 czerwca

0
Podziel się:

PO odkłada dyskusję o listach wyborczych. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom
najprawdopodobniej nie zatwierdzi ich 11 czerwca, kiedy to w gdańskiej Ergo Arenie odbędzie się
ogólnopolska konwencja PO.

PO odkłada dyskusję o listach wyborczych. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom najprawdopodobniej nie zatwierdzi ich 11 czerwca, kiedy to w gdańskiej Ergo Arenie odbędzie się ogólnopolska konwencja PO.

"Wszystko wskazuje na to, że zarząd PO zajmie się listami wyborczymi po 11 czerwca. Oficjalnej wykładni nie ma, ale w tę stronę zmierzamy" - poinformowały źródła PAP w zarządzie krajowym PO. Dopiero po tym dniu zarząd krajowy PO rozpatrzy odwołania polityków niezadowolonych ze swoich miejsc na listach lub pominiętych przy ich układaniu.

"Zorientowaliśmy się, że mamy jeszcze dużo czasu. Jesteśmy w zasadzie gotowi z listami, 90 proc. roboty wykonano. Nie ma potrzeby już teraz stawiać kropki nad +i+, jakoś szczególnie się śpieszyć, zwłaszcza że nie znamy nawet jeszcze terminu wyborów. Z punktu widzenia zarządu krajowego cel został osiągnięty: w regionach nie ma już dyskusji o listach, przygotowujemy się do wyborów" - mówią rozmówcy PAP z władz partii.

Z kolei źródła we władzach klubu PO tłumaczą, że Platforma nie chce, aby czerwcowa konwencja stała pod znakiem kłótni o listy. "Chcemy pozytywnej atmosfery, a nie frustracji, która w sposób nieunikniony stałaby się udziałem niektórych niezadowolonych z miejsc na listach" - tłumaczą źródła.

Zmiany decyzji regionów ws. obsady list chce m.in. pełnomocnik ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska oraz znani posłowie partii. Szef PO premier Donald Tusk zapowiedział już, że Radziszewska wystartuje w wyborach do Sejmu (władze regionu pominęły ją przy układaniu list), ale ubiegających się o korektę decyzji regionów przez centralę jest więcej.

Odwołaniami niezadowolonych polityków PO miał zająć się jeszcze w maju zarząd krajowy partii, ale do tej pory tego nie uczynił. Według wcześniejszych zapowiedzi, zarząd miał wprowadzić korekty na tyle wcześnie, aby 11 czerwca ostatecznie zatwierdzić listy. Wiceszef PO, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna mówił w połowie maja, że liczy na korekty na listach. W czwartek w TOK FM, pytany czy 11 czerwca listy będą zatwierdzone, powiedział: "Raczej nie. Będą robione ostatnie przymiarki i być może korekty". Przyznał, że "trochę" korekt by zrobił. Zapewnił też, że rozmowa o listach będzie prowadzona w "otwarty sposób".

Tłumaczył, że spotkanie 11 czerwca ma służyć przede wszystkim "pełnej mobilizacji" ludzi PO. "To jest takie duże spotkanie PO z całego kraju, które podsumowuje tę kadencję i rozpoczyna kampanię wyborczą. Kampania będzie bardzo trudna: potrzebna jest pełna mobilizacja, pełne zaangażowanie. To spotkanie 11 czerwca temu ma właśnie służyć. Chcemy pokazać, że PO idzie do wyborczej walki z pełnym zaangażowaniem i przekonaniem o zwycięstwie" - zaznaczył Schetyna.

Organizatorzy konwencji informują, że chęć udziału w niej zadeklarowało już kilkanaście tysięcy osób (wcześniej mówiono o 10 tys.). Podczas konwencji Radosław Sikorski ma przedstawić elementy programu wyborczego PO. Platforma chce postawić przede wszystkim na gospodarkę - w tym na infrastrukturę oraz innowacje w gospodarce i nauce.

Do zarządu krajowego ws. kształtu list wyborczych odwołała się już posłanka z Lublina Joanna Mucha, której przypadło czwarte miejsce na liście PO w tym mieście. "Jedynką" ma tam być Magdalena Gąsior-Marek, której media wypominają, że zasłynęła z wręczenia kwiatów ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi po tym, jak w Sejmie przepadł wniosek o wotum nieufności dla ministra. Odwołał się też krakowski poseł PO Łukasz Gibała, który nie znalazł się na liście PO w tym mieście.

Odwołanie zapowiadali też rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz (mazowiecka PO umieściła go na siedemnastym miejscu listy warszawskiej), poseł Maciej Orzechowski (ósme miejsce w Kaliszu, choć w poprzednich wyborach był czwarty), a także wiceszef sejmowej komisji gospodarki Andrzej Czerwiński, któremu nie odpowiada drugie miejsce na liście w Nowym Sączu.

Niezadowoleni z miejsc na listach są też posłowie Tadeusz Naguszewski i Adam Żyliński (7. i 8. miejsce na liście elbląskiej), a także szczeciński poseł Michał Marcinkiewicz, który uznał, że szósta pozycja na liście, którą otrzymał, jest zbyt odległa. Z kolei na liście w Białymstoku zabrakło miejsca m.in. dla posła Jacka Żalka, który powiedział PAP, że on sam co prawda odwoływać się nie zamierza, ale "koledzy już zapowiedzieli, że się o niego upomną". Swoją nieobecność na liście PO Żalek nazwał "typową egzekucją polityczną".

Wielu polityków PO w nieoficjalnych rozmowach jako przykład potrzebnych korekt podaje przypadek Antoniego Mężydło. Znalazł się on na szóstym miejscu listy toruńskiej, chociaż w poprzednich wyborach otwierał ją (wcześniej zdecydował się przejść do PO z PiS). Sam Mężydło ocenił, że to "odwet" za to, że w wyborach na szefa regionu poparł Pawła Olszewskiego, a nie Tomasza Lenza. Mężydło nie zdecydował się na złożenie odwołania, ale niewykluczone, że sam zarząd przyzna mu wyższe miejsce na liście.

Wiadomo już na pewno, że z list PO nie wystartuje Robert Węgrzyn - na początku tego tygodnia został usunięty z partii m.in. za wypowiedzi o homoseksualistach.

Marta Tumidalska (PAP)

laz/ la/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)