Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Podkarpackie: SA: dyrektor NIK w Rzeszowie nie jest kłamcą lustracyjnym

0
Podziel się:

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uznał w środę, że dyrektor rzeszowskiej
delegatury Najwyższej Izby Kontroli Stanisław S. złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne.
Wyrok jest prawomocny.

Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uznał w środę, że dyrektor rzeszowskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli Stanisław S. złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Wyrok jest prawomocny.

Sąd Apelacyjny zgodził się oceną sądu okręgowego, który uznał, że w sprawie jest cały szereg wątpliwości, które należy rozstrzygać na korzyść lustrowanego. Nie zachowały się np. żadne pokwitowania świadczące o przyjęciu przez S. pieniędzy od SB. Ocalał jedynie mikrofilm, jednak na jego podstawie biegły nie był w stanie z całą pewnością stwierdzić, że widnieją na nim podpisy lustrowanego.

"Prawo wyraźnie mówi, że jeżeli są wątpliwości, to nie można ich rozstrzygać na niekorzyść oskarżonego, czy w tym wypadku lustrowanego. A tutaj wątpliwości nie zostały rozwiane, więc zapadł właśnie taki wyrok" - powiedział PAP rzecznik sądu apelacyjnego Roman Skrzypek.

Stanisław S. powiedział PAP, że nie chce komentować sprawy. Powiedział, tylko że jest zadowolony, iż sprawa już się zakończyła. "Mogę powiedzieć jedynie, że prokurator zachowywał się tak, jakby nie słyszał świadków, nie widział dowodów. To mi się nie podoba" - dodał.

O kłamstwo lustracyjne szefa delegatury NIK w Rzeszowie oskarżył w czerwcu ub. roku Instytut Pamięci Narodowej w Rzeszowie. Według IPN dowody zebrane w toku weryfikacji oświadczenia lustracyjnego Stanisława S. "dały podstawy do powstania wątpliwości, co do jego zgodności z prawdą".

Według IPN S. był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, o pseudonimie "Robin". Miał być wykorzystywany do rozpracowywania opozycjonistów, takich jak Jacek Kuroń czy Adam Michnik. Werbując go, SB miała użyć szantażu obyczajowego. Ponadto S. miał rzekomo przyjąć od SB pieniądze.

Prokurator IPN żądał dla S. 10-letniego zakazu pełnienia funkcji publicznych i startowania w wyborach. Obrońca wnosił o uznanie, że S. złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne.

W czasach PRL-u związany był ze środowiskiem opozycyjnym, za co m.in. stracił pracę na Uniwersytecie Warszawskim i Śląskim.

Stanisław S. rzeszowską delegaturą NIK kieruje od początku lat 90. W 2005 r. tygodnik "Wprost" napisał, że był tajnym współpracownikiem SB. S. zaprzeczał wtedy tym doniesieniom.

Agnieszka Pipała (PAP)

api/ abr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)