W piątek wieczorem zakończył się, trwający od 6 września, strajk kierowców PKS Białystok. Porozumienie podpisały władze samorządowe województwa, rada nadzorcza spółki i przedstawiciele komitetu strajkowego. Od soboty autobusy mają wrócić na trasy.
O podpisaniu porozumienia kończącego protest w spółce, której właścicielem od kilku miesięcy jest samorząd województwa podlaskiego, poinformował w przesłanym PAP komunikacie rzecznik marszałka województwa Jan Kwasowski.
Protestujący kierowcy domagali się przede wszystkim dymisji zarządu spółki, ale także m.in. przywrócenia do pracy trzech kierowców, zwolnionych dyscyplinarnie za przekraczanie norm zużycia paliwa w autobusach.
Sygnatariusze porozumienia postanowili, że rada nadzorcza PKS Białystok przyjmie rezygnację zarządu spółki, a do czasu wyłonienia nowego, firmą będzie kierował członek rady nadzorczej Andrzej Jackiewicz. Ogłoszony zostanie konkurs na nowego prezesa i zarząd, a jego kryteria zostaną opracowane przez RN, przy udziale przedstawicieli wskazanych przez zakładowe organizacje związkowe.
W przypadku niewyłonienia prezesa w otwartym konkursie, kandydata na prezesa zarekomenduje radzie nadzorczej zarząd województwa podlaskiego. Zgodnie z porozumieniem, nowy zarząd zajmie się ponownie sprawą trzech zwolnionych dyscyplinarnie pracowników. Ustalono też, że osoby które uczestniczyły w strajku, nie poniosą odpowiedzialności dyscyplinarnej za udział w proteście.
Pod tymi ustaleniami podpisali się: marszałek województwa podlaskiego Jarosław Dworzański i wicemarszałek Mieczysław Baszko, ze strony strajkujących: przewodniczący komitetu strajkowego Krzysztof Bagiński oraz szefowie związków zawodowych działających w przedsiębiorstwie. W imieniu rady nadzorczej podpisy złożyli wszyscy jej członkowie.
Protest zaczął się od dyscyplinarnego zwolnienia dwóch związkowców, którym władze spółki zarzuciły nadmierne zużycie paliwa w autobusach, składając jednocześnie zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Strajkujący chcieli cofnięcia przez zarząd tej decyzji.
Potem głównym postulatem była dymisja zarządu. Protestujący poczuli się bowiem obrażeni publicznymi wypowiedziami prezesa o tym, iż dochodziło do kradzieży paliwa. Również oni zawiadomili prokuraturę o podejrzeniu naruszania przez zarząd firmy praw pracowniczych. Oba te zawiadomienia są w Prokuraturze Rejonowej Białystok-Północ, która jeszcze nie podjęła decyzji, czy będzie wszczęte śledztwo.
Był też spór o to, czy strajk jest legalny. Według opinii prawników, zarządu spółki i władz samorządowych województwa - był nielegalny, innego zdania byli protestujący związkowcy, popierani też przez NSZZ Solidarność i OPZZ. Sprawa protestu była również przedmiotem kilkugodzinnej debaty na nadzwyczajnej sesji sejmiku województwa podlaskiego. Listy w sprawie sytuacji w PKS wystosowali też przedstawiciele różnych partii politycznych.
W minioną niedzielę w jednym z autobusów w zajezdni PKS popełnił samobójstwo kierowca, uczestnik protestu. Okoliczności jego śmierci także bada prokuratura, która przyznaje, że przy zwłokach znaleziono "zapiski", ale nie podaje ich treści, w tym, czy są w nich motywy targnięcia się 53-letniego mężczyzny na własne życie.
W czasie strajku dziennie nie było realizowanych ok. 1,2 tys. kursów autobusowych z dworca PKS w Białymstoku. Jak szacowały władze spółki, codziennie przynosiło to ok. 120 tys. zł straty. Pojawiły się nawet sugestie, że jeśli szybko nie dojdzie do zakończenia strajku, firma może utracić płynność finansową, czego konsekwencją byłby wniosek o ogłoszenie upadłości. (PAP)
rof/ swi/ rda/
