Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Proces lekarzy oskarżonych o oszustwo przy receptach

0
Podziel się:

#
dochodzi więcej szczegółów sprawy
#

# dochodzi więcej szczegółów sprawy #

15.11. Białystok (PAP) - Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku rozpoczął się w poniedziałek proces trojga lekarzy z Białostockiego Centrum Onkologii, oskarżonych o oszustwo przy wypisaniu recept na leki refundowane. Miało to doprowadzić ówczesną Podlaską Kasę Chorych do ponad 18 tys. zł strat.

Sprawa dotyczy wystawienia kilkudziesięciu recept w latach 1998-1999. Chodziło przede wszystkim o wypisywanie recept na leki refundowane (w tym drogie leki onkologiczne) na inne osoby niż pacjenci, a także wykorzystywanie ulg przysługujących np. inwalidom wojennym.

Śledztwo w tej sprawie trwało od 2003 roku i było jednym z najdłużej prowadzonych przez białostocką prokuraturę okręgową. Najbardziej pracochłonne było przygotowanie specjalistycznej opinii. Biegły przebadał bowiem 7 tys. recept i dokumentację medyczną; jego opinia liczy 900 stron.

Podejrzanych było początkowo siedemnaście osób - lekarzy oraz właścicieli i pracowników aptek. Śledztwo wobec większości z nich zostało jednak umorzone. Jak wyjaśniała wówczas prokuratura, na początku było wiele symptomów świadczących o dużej skali oszustwa. Biegły ocenił jednak, że mimo iż recepty nie trafiły do rąk pacjentów i często nie wiedzieli oni o wypisaniu recepty na ich nazwisko, to jednak byli tymi lekami leczeni.

Dlatego ostatecznie zarzuty postawiono trojgu lekarzom, specjalistom z wieloletnim doświadczeniem. Żaden z nich, zarówno w śledztwie, jak i w poniedziałek przed sądem, nie przyznał się do zarzutów, bo prokuratura przyjęła, że działali z chęci zysku.

Oskarżeni tłumaczyli, że nikogo nie chcieli narazić na straty. "Nie było moim zamiarem wyłudzenie czegokolwiek" - mówił jeden z oskarżonych. Jedna z dwóch współoskarżonych z nim lekarek dodała, że "nigdy nie działała z zamiarem wyrządzenia komukolwiek szkody, na niekorzyść pacjentów czy w celu osiągnięcia korzyści".

Jak tłumaczyli oskarżeni, przypadki wypisania recept na inne osoby mogły mieć miejsce, ale wynikały np. z nawału pracy czy zmęczenia. W ich ocenie mogło bowiem dochodzić do pomyłek, gdy lekarz miał na biurku kilkadziesiąt historii chorób pacjentów, tygodniowo wypisywał po kilkaset recept.

Mówili też o tym, że czasami chodziło o ułatwienie życia pacjentom, by nie musieli sami szukać leku. Przywoził go wówczas do szpitala aptekarz, który odbierał receptę.

Obrońcy chcieliby warunkowego umorzenia postępowania i przed rozpoczęciem procesu złożyli taki wniosek. Prokuratura uważa, że przy obecnych zarzutach nie ma jednak takiej możliwości. Niewykluczone jednak, że po przeprowadzeniu procesu sąd zdecyduje o zmianie kwalifikacji prawnej czynu.

Przed rozpoczęciem procesu obrońcy oskarżonych uznali też w ich imieniu powództwo cywilne, z którym w tym procesie wystąpił Narodowy Fundusz Zdrowia, następca prawny systemu kas chorych. Po wyjaśnieniach złożonych przez lekarzy, obrońca dwojga z nich zmienił jednak zdanie i złożył wniosek o oddalenie powództwa cywilnego lub pozostawienie go bez rozpoznania.

Tłumaczył, że wniosek był związany z ewentualnym warunkowym umorzeniem postępowania, ponieważ do tego nie doszło, a jego klienci odpierają zarzuty, musiał to zrobić. Drugi z adwokatów zamierza złożyć wniosek o modyfikację zarzutów w taki sposób, by możliwe było warunkowe umorzenie.

Sąd odroczył proces do drugiej połowy grudnia. Zacznie wówczas przesłuchiwać świadków.

Kilka lat temu z tego śledztwa wyłączono sprawę jednej lekarki. Została ona skazana przez sąd za oszustwa związane z 517 receptami na drogie leki onkologiczne, przez co ówczesna kasa chorych poniosła 466 tys. zł strat.

Robert Fiłończuk (PAP)

rof/ bos/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)