Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Sprawa agencji finansowej Grosik - wyrok za tydzień

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły czwartkowej rozprawy
#

# dochodzą szczegóły czwartkowej rozprawy #

22.11. Białystok (PAP) - Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbyło się w czwartek postępowanie odwoławcze w procesie dotyczącym, nieistniejącej już, agencji finansowej "Grosik". O sprzeniewierzenie pieniędzy klientów oskarżono dwoje członków zarządu tej spółki. Wyrok - za tydzień.

W październiku 2011 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał oskarżonych - odpowiednio - na kary łączne 2 lat i 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 4 lata, uniewinnił ich jednak od zarzutu najważniejszego - sprzeniewierzenia pieniędzy klientów. Sąd orzekł też wobec nich m.in. obowiązek częściowego naprawienia szkody poszkodowanym osobom, firmom i instytucjom, którzy takie wnioski złożyli (ponad 2 tys. wniosków). W sumie mają im oddać kilkaset tysięcy złotych.

Apelacje złożyły obie strony, jednak w różnym zakresie. Ani prokurator ani obrońcy nie zaskarżyli kar więzienia w zawieszeniu i w tym zakresie wyrok jest już prawomocny. Oskarżyciel domaga się jednak uznania, że doszło do sprzeniewierzenia pieniędzy i w tym zakresie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

W ocenie prokuratury, oskarżeni mieli zamiar zatrzymać pieniądze klientów i nie jest tu kluczowe, czy na prywatne cele czy na ratowanie spółki. Jak mówiła prokurator Anna Malczyk, chcieli oni polepszyć sytuację upadającej spółki kosztem klientów i przyjmowanych od nich pieniędzy.

Przedstawiała wyliczenia, z których wynikało, że z ponad 8,3 tys. pokrzywdzonych wymienionych w akcie oskarżenia, zaledwie nieco ponad 300 dokonało wpłat w okresie styczeń-lipiec 2005 roku, zaś pozostali w sierpniu i wrześniu 2005, czyli w ostatnich tygodniach przed złożeniem wniosku o ogłoszenie upadłości Grosika (został złożony w połowie września), gdy - jak to ujęła - "upadek spółki był nieuchronny".

W jej ocenie oskarżeni mieli świadomość "definitywnego włączenia pieniędzy (klientów) do majątku spółki". "Ratowali ją za wszelką cenę, a ceną były pieniądze klientów" - mówiła prokurator i podkreślała, że takie dysponowanie pieniędzmi było sprzeczne z wolą klientów (bo wpłacali do Grosika pieniądze za swoje rachunki, a nie w celu ratowania tej firmy).

Obrońcy chcą oddalenia apelacji prokuratury ale i uznania, że ich klienci nie mają obowiązku naprawienia szkody osobom, które takie wnioski złożyły. W ich ocenie bowiem, sąd okręgowy nie wskazał podstawy prawnej nałożenia na oskarżonych obowiązku naprawienia szkody. Uważają również, że na niepowodzenie gospodarcze, a za takie uważają upadek "Grosika", wpływ miało wiele czynników.

Samych oskarżonych na rozprawie apelacyjnej nie było. Biorąc pod uwagę, że sprawa jest skomplikowana, sąd odroczył publikację orzeczenia do 29 listopada.

Spółka "Grosik" była typowym pośrednikiem finansowym. Straciła płynność i przestała regulować zobowiązania osób, które za jej pośrednictwem opłacały rachunki, np. czynsz, opłaty za gaz czy prąd i inne należności.

Śledczy wyliczyli w akcie oskarżenia, że od grudnia 2004 do września 2005 roku agencja działała na szkodę co najmniej ponad 8,3 tys. osób fizycznych i szeregu firm, których zlecenia przelewów pieniędzy przyjęła, ale nie zrealizowała. Łączną kwotę tych należności wyliczyli na 1,7 mln zł.

Sprawa "Grosika" była jednym z najdłużej prowadzonych śledztw białostockiej prokuratury; trwało kilka lat, bo było wielu pokrzywdzonych, z których duża część sama zgłosiła się na policję. Konieczne też było wykonanie ekspertyz finansowych. Akta sprawy zajmują 313 tomów, dlatego też sąd apelacyjny potrzebował kilku miesięcy, by się z nią zapoznać. (PAP)

rof/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)