Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polacy i Francuzi o europejskiej polityce obronnej

0
Podziel się:

O przekonaniu, że UE nie jest - w przeciwieństwie do NATO - organizacją
obronną, braku wiary Unii w swoją siłę i zmianie charakteru NATO mówili w poniedziałek w Warszawie
uczestnicy debaty o europejskiej polityce bezpieczeństwa i obrony.

O przekonaniu, że UE nie jest - w przeciwieństwie do NATO - organizacją obronną, braku wiary Unii w swoją siłę i zmianie charakteru NATO mówili w poniedziałek w Warszawie uczestnicy debaty o europejskiej polityce bezpieczeństwa i obrony.

Debatę "Czy europejska polityka bezpieczeństwa i obrony jest możliwa?" zorganizowały Uniwersytet Warszawski, Ośrodek Kultury Francuskiej i Centrum im. Prof. Bronisława Geremka

"Polska polityka zagraniczna i bezpieczeństwa przeszła ogromną ewolucję przez ostatnie dwa i pół roku; hasła nie dublować środków, nie osłabiać zdolności NATO są w polskim słowniku zdezaktualizowane" - powiedział minister obrony Bogdan Klich. Przypomniał, że Unia to w polskiej polityce drugi - po NATO - filar bezpieczeństwa. Powtórzył tezę o konieczności wzmocnionego porozumienia Berlin plus, które regulowałoby stosunki NATO-UE tam, gdzie obie organizacje działają, jak w Afganistanie czy Kosowie.

Therese Delpech z Ośrodka Międzynarodowych Studiów i Badań w Paryżu ubolewała, że w Unii - od kiedy Europa przestała być w strategicznym centrum uwagi czasów zimnej wojny - niepopularne jest myślenie w kategoriach mocarstwa. Dodała, że Europie brakuje "światowego spojrzenia", wizji i zdolności analitycznych, a dzisiejsi eksperci od Rosji są gorsi niż eksperci, którzy specjalizowali się w sprawach ZSRR. Wyraziła wątpliwość, czy Europa byłaby w stanie bronić się w razie ataku cybernetycznego lub na terytorium któregoś w krajów. Wytknęła brak konsensu w sprawach zagranicznych i polityki obronnej, w tym wspólnych przedsięwzięć przemysłów zbrojeniowych.

"Wciągnęliśmy świat w nasze wojny - podział Korei to ich skutek. Skąd pewność, że teraz świat nie wciągnie nas w swoje wojny?" - pytała Delpech. "Jeżeli będziemy się obawiali mocarstwowości, możemy wzmocnić tych, którzy postrzegają moc w sposób boleśnie jednoznaczny - powiedziała, wskazując na Chiny, Iran, Koreę Północną i Birmę.

Szef BBN Stanisław Koziej nawiązując do zarzutu pod adresem NATO, że dziś nie układa się tak szczegółowych planów na wypadek ataku, podkreślił, że zmieniła się sytuacja i zagrożenia też nie są tak jednoznaczne. Powtórzył, że przesunięcie akcentu w stronę operacji poza obszarem traktatowym - jak misja w Afganistanie - przyniosło zagrożenie w postaci "psucia procedur". "Jeśli sekretarz generalny chodzi z kapeluszem, prosząc o większe zaangażowanie, jeśli to się utrwali, to w razie zagrożenia terytorium któregoś z członków będzie źle" - powiedział.

Koziej zauważył też, że do Afganistanu państwa członkowskie wysyłają swoje najlepsze jednostki, które ćwiczą się w wojnie przeciw partyzantom, co może się okazać nieadekwatne w razie tradycyjnych zagrożeń.

Kierownik Zakładu Studiów Strategicznych UW Roman Kuźniar przypomniał, że rząd Tadeusza Mazowieckiego ogłosił powrót do Europy. Jak mówił, Polska okazywała entuzjazm wobec UE i pomysłu unijnych grup bojowych, a spotkała się z "zimnym prysznicem, głównie ze strony Paryża", gdy prezydent Mitterand ocenił, że rozszerzenie Unii na wschód to kwestia dziesięcioleci. To zdaniem Kuźniara spowodowało zwrot w stronę NATO, a potem amerykanizacji polskiej polityki, która objawiła się udziałem w wojnie przeciw Irakowi i entuzjazmem wobec lansowanego przez administrację Busha planu obrony przeciwrakietowej - projektu biznesowo-ideologicznego, bez związku z czyimkolwiek bezpieczeństwem". Kuźniar zaznaczył, że społeczeństwo nie podzielało tego punktu wiedzenia.

Kuźniar podkreślił rolę zdolności pozamilitarnych, którymi dysponuje Unia. "Kto powstrzymał Rosję w Gruzji? Unijna soft power. Rosja bardziej bała się kompleksowych sankcji niż niemożliwej reakcji wojskowej NATO czy Stanów Zjednoczonych" - powiedział. Delpech wyraziła sceptycyzm wobec soft power, argumentując, że nie wystarczy ona, by skłonić Rosjan do opuszczenia Północnej Osetii i Abchazji. Kuźniar odpowiedział, że nie ma sprzeczności między soft power - zdolnościami cywilnymi - i hard power - siłą militarną, lecz, że się uzupełniają.

Według Kuźniara, słabością UE jest, że "silne państwa Europy nie chcą silnej Unii". Zdaniem Delpech, "skoro nie ma wspólnej polityki zagranicznej, nie ma i obronnej".(PAP)

brw/ pz/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)